Ależ się porobiło! Kolejny dzień, w ciągu ostatnich czerech miesięcy, kiedy przemierzanie kilometrów na własnych nogach sprawia mi więcej przyjemności niż jazda samochodem. Ja, która wciąż lubię swoją rolę kierowcy i nawet długie dystanse, byłam przekonana, że używając samochodu załatwię więcej i szybciej.
I chociaż wciąż jestem o tym przekonana, to dziś już wiem, że jak nie dziś to jutro albo pojutrze. Dlaczego nie?
I chociaż wciąż jestem o tym przekonana, to dziś już wiem, że jak nie dziś to jutro albo pojutrze. Dlaczego nie?
Jutro też będzie dzień i okazja, aby coś odhaczyć na liście spraw. I jak mówiła moja babcia, pośpiech jest dobry tylko w jednym przypadku..łapaniu pcheł. Taka filozofia dnia pozwala bez presji zamknąć drzwi i wyruszyć w znanym sobie celu i co więcej, zyskać więcej niż w biegu i nerwowej atmosferze lub stojąc w korkach. Każdy z nas ma inne cele, inne plany na każdy dzień. Każdy z nas ma jednak tę samą szansę płynąć z życiem i pogodzić się z faktem, że czasem trzeba odpuścić, przełożyć termin, sprawę, wziąć głęboki oddech i wyrzucić złe emocje czy złość, że znowu się nie udało, znowu zabrakło czasu i znowu.. znowu.. znowu.. Trzeba tylko chcieć. Proste i możliwe. Ja to już wiem.
Nigdy nie widziałam tak dużo wokół jak teraz, gdy samochód uruchamiam bardzo rzadko. Często jestem pieszo w tych samych miejscach, do których wcześniej dojeżdżałam. Możliwe? Możliwe. A jaki ciekawy świat wokół. Oprócz bezimiennych przechodniów, kolorów świateł i modeli samochodów na skrzyżowaniach widzę więcej i dalej. A jak zmienia się i pięknieje okolica. Jak dużo dzieje się każdego dnia. Tylko Ci ludzie, jakby obok, jakby smutni, jakby zagonieni, hermetyczni, skupieni na sprawach i zadaniach, a nie na tym co wokół. Gdzieś gonią, mijają coś lub kogoś jakby bez refleksji, jakby nie widzieli nic oprócz chodnikowej płyty. A najważniejsze jest dziś. Nie jutro, nie wczoraj. Dziś!! Ciesz się Dziś!
A Ty jak już mijasz tych, którzy mają chwilkę na wymianę kilku zdań czy słów to usłyszysz problemy, narzekanie i tekst jak trudno, jak niemożliwe, jak złe, jak brzydkie itd. Tak, jakby nigdy nie świeciło słońce, jakby nigdy nie padał deszcz, jakby nigdy nie zdarzyło się nic co wywołało nawet mały uśmiech na ich twarzach. Czy to możliwe? Oczywiście nie, ale my lubimy martyrologię i dzielenie się smutkiem, a nie radością, bo zawsze możemy poprawić własne samopoczucie myśleniem, że ktoś ma gorzej. Oj, jakie to polskie. Jak my Polacy nie umiemy cieszyć się Dziś.
Dla mnie każdy spacer, który oprócz chęci dojścia gdzieś, załatwienia czegoś to także czysta przyjemność i radość z obserwacji świata wokół. Cieszą wiosenne porządki na placach, ulicach, trawnikach, skwerach i parkach. Cieszy aktywność budowlańców, bo kolorowe, czyste elewacje budynków i nowe inwestycje to szansa na inne otoczenie. Cieszy zapach akacji, lip, piwonii, róż, jaśminów czy świeżo skoszonej trawy. Tak samo cieszy zadbany ogród jak dzikość wodnych cieków, zbiorników czy miejsc zapomnianych przez ludzi. Pełny relaks.
Gdyby jeszcze uśmiechu wokół i zwyczajnej ludzkiej życzliwości, otwartości, szczerości i prostoty zachowania było więcej. Gdyby mniej nerwowości, a więcej pogody ducha. Chociaż muszę przyznać, że często ktoś nieznany, na mój uśmiech, odpowiada pięknym grymasem. Ale gdyby tak wszyscy dzielili się swoją nadmierną ekspresją to może świat byłby zbyt słodki, przewidywalny i zwyczajnie nudny? A może nie?
Ja, stawiam na naturę i lubię być tam, gdzie więcej chwastów, traw, drzew, kwiatów wszelkich, dzikich traw, zielonych przestrzeni, pól, gdzie słychać szum wiatru i śpiew ptaków. Lubię ulice, uliczki, zaułki i miejsca, które mówią więcej o sobie, gdy pustoszeją, bo ludzie potrafią odwracać naszą uwagę od drobiazgów wokół. Przyroda to dla mnie dość wdzięczne sąsiedztwo tak dla oka jak ucha. No, chyba, że budzi się nagle z ogromną siłą i sprawia, że człowiek czuje się wówczas bardziej bezradny niż mrówka po dawce sody zaaplikowanej przez wkurzonego ogrodnika. Dziwactwo? Może trochę.
A Ty jak już mijasz tych, którzy mają chwilkę na wymianę kilku zdań czy słów to usłyszysz problemy, narzekanie i tekst jak trudno, jak niemożliwe, jak złe, jak brzydkie itd. Tak, jakby nigdy nie świeciło słońce, jakby nigdy nie padał deszcz, jakby nigdy nie zdarzyło się nic co wywołało nawet mały uśmiech na ich twarzach. Czy to możliwe? Oczywiście nie, ale my lubimy martyrologię i dzielenie się smutkiem, a nie radością, bo zawsze możemy poprawić własne samopoczucie myśleniem, że ktoś ma gorzej. Oj, jakie to polskie. Jak my Polacy nie umiemy cieszyć się Dziś.
Dla mnie każdy spacer, który oprócz chęci dojścia gdzieś, załatwienia czegoś to także czysta przyjemność i radość z obserwacji świata wokół. Cieszą wiosenne porządki na placach, ulicach, trawnikach, skwerach i parkach. Cieszy aktywność budowlańców, bo kolorowe, czyste elewacje budynków i nowe inwestycje to szansa na inne otoczenie. Cieszy zapach akacji, lip, piwonii, róż, jaśminów czy świeżo skoszonej trawy. Tak samo cieszy zadbany ogród jak dzikość wodnych cieków, zbiorników czy miejsc zapomnianych przez ludzi. Pełny relaks.
Gdyby jeszcze uśmiechu wokół i zwyczajnej ludzkiej życzliwości, otwartości, szczerości i prostoty zachowania było więcej. Gdyby mniej nerwowości, a więcej pogody ducha. Chociaż muszę przyznać, że często ktoś nieznany, na mój uśmiech, odpowiada pięknym grymasem. Ale gdyby tak wszyscy dzielili się swoją nadmierną ekspresją to może świat byłby zbyt słodki, przewidywalny i zwyczajnie nudny? A może nie?
Ja, stawiam na naturę i lubię być tam, gdzie więcej chwastów, traw, drzew, kwiatów wszelkich, dzikich traw, zielonych przestrzeni, pól, gdzie słychać szum wiatru i śpiew ptaków. Lubię ulice, uliczki, zaułki i miejsca, które mówią więcej o sobie, gdy pustoszeją, bo ludzie potrafią odwracać naszą uwagę od drobiazgów wokół. Przyroda to dla mnie dość wdzięczne sąsiedztwo tak dla oka jak ucha. No, chyba, że budzi się nagle z ogromną siłą i sprawia, że człowiek czuje się wówczas bardziej bezradny niż mrówka po dawce sody zaaplikowanej przez wkurzonego ogrodnika. Dziwactwo? Może trochę.
J.1.06.2018
Komentarze
Prześlij komentarz