Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.4

Poniżej ciąg dalszy mojego zainteresowania polskimi śladami w Wiedniu, bo jest ich tu prawdziwy urodzaj. Popularność Wiednia była ściśle związana z historią Europy. W dobie rozbiorów, na terenie Galicji, panowała swoistego rodzaju moda i fascynacja Wiedniem.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.3

W czasie kolejnego pobytu w Wiedniu, udało nam się znaleźć czas, aby podreptać polskimi śladami w tym mieście. Odkrywanie kolejnych miejsc i polskich nazwisk związanych z Wiedniem wymaga więcej czasu niż ten, jakim tu zwykle dysponujemy. Jak znaleźć sposób, aby zobaczyć więcej niż czas pozwala...odpowiednio wcześniej przygotować trasę zwiedzania.?

JAPONIA.epilog cz.3

Kolejne zaskoczenie to japońska architektura. Moje wyobrażenie, że większość domów będzie miała elementy świątynnej architektury, ceramiczną dachówkę na wielospadowych dachach, okazało się dalekie od rzeczywistości. Przyklejone do siebie niskie, wysokie, szare domki, otoczone poletkami ryżu, herbaty lub zakładów przemysłowych nie zdobią krajobrazu,  a robią wręcz wrażenie chaosu i bylejakości.

JAPONIA. epilog cz.2

Poniżej ciąg dalszy moich drobnych obserwacji w czasie naszej japońskiej przygody. Mam jeszcze potrzebę napisania kilka  złotych myśli, aby po latach ułatwić nam wspomnienia, a obraz był jedynie ich dopełnieniem.

JAPONIA. epilog cz.1

Do Japonii pojechałam z przeświadczeniem, że to kraj super nowoczesnych technologii, najszybszych na świecie pociągów, pięknych ogrodów, zielonej herbaty, sushi, mnogości barwnych kimon, wyszukanej architektury, życzliwości, ciągłej pracy i nieprzewidywalnej natury. 

TOKIO pożegnanie.

Dzień zaczynamy na odwiedzanej przez nas każdego dnia, stacji kolejowej Kameido, aby dotrzeć do Asakusa, historycznej dzielnicy miasta. W okresie Edo, gdy Japonią rządził Tokugawa, ówczesne Tokio podzielone było na dwie cześci. Yamanote, gdzie stały rezydencje Panów feudalnych oraz Shitamachi, gdzie żyli pozostali mieszkańcy. Asakusa położona w części dla ludu była miejscem ich rozrywki z teatrami kabuki, herbaciarniami, domami publicznymi dla wojowników.

TOKIO różności.

Jak zwykle rano wyruszamy zobaczyć co nieco i jak zwykle przed nami kolejowo-pieszy survival, bo trudno to co my uprawiamy nazwać spacerem, czyli dzień jak co dzień. Wokół ludzkie mrowisko. Każdy, tak jak my, ma coś do załatwienia. Dojazd na   Tsuskij   czyli na największy  targ rybny na świecie zajmuje nam blisko godzinę, ale jak nie zobaczyć czegoś, czego historia sięga czasów szogunatu, gdy władca sprowadził tu rybaków z Osaki, aby zaopatrywali mieszkańców w ryby łowione w Zatoce Tokijskiej.

NIKKO.

Japońskie przysłowie głosi, że ten kto nie widział Nikko, nie wie co to prawdziwe piękno. Ta niewielka miejscowość leży 140 km od Tokio i aby tu dojechać znowu zaliczamy kilka przesiadek. Powoli zaczynam mieć dość dworców, pociągów i wszystkiego co sunie po torach. Ale czego nie robi się dla Nikko? Wysiadamy na małej stacyjce i aż trudno uwierzyć, że pierwsze budowle powstawały tu już 1200 lat temu. Miasteczko wydaje się zwyczajne, położone nad rzeką Daiya, dość zamożne i przygotowane na wzmożoną ilość turystów.

TOKIO nocą.

Po kilkunastu dniach nieobecności wracamy do Tokio. Trudny to dla mnie czas, bo nawet w sterylnej Japonii dopadają człowieka zdrowotne zawirowania i padam ich ofiarą. Decyduję się jednak na wieczorny spacer, a właściwie gonitwę po Tokio, bo jak nie dziś to kiedy?

KYOTO-NARA.

Przed wyjazdem do Nary odwiedzamy dwie kolejne świątynie w Kyoto Nishi -Honganji oraz Higashi –Honganji w centrum Kyoto. Świątynia Honganji zbudowana w 1591r. przez Toyotomi Hideyoshi dla sekty buddyjskiej Jodo shin-shu. W 1602r. Hideyoshi założył w pobliżu świątynię Higashi ( (wschodni) Honganji. Wcześniejszą świątynię od tej pory nazywano Nishi (zachodni) Honganji.

KYOTO.

Po kolejnych trzech godzinach i dwóch przesiadkach kolejowych jesteśmy w Kyoto, które w 2014 roku zdobyło tytuł najpiękniejszego miasta świata. Przez ponad 1000 lat było stolicą Japonii, aby w 1868 roku przekazać buławę Tokio. Miasto, którego nazwa oznacza stolica, było nie tylko silnym ośrodkiem politycznym, ale też miastem sztuk wszelakich.

KOTOHIRA-TAKIHAMA.

Znowu rano witamy naszą stacyjkę Konzoji, aby po jednej tylko przesiadce, dojechać do Kotohira. Taka sobie mieścina, gdyby nie najsławniejsza na wyspie Shikoku świątynia Kotohiragu na górze Zozu i kilka innych atrakcji.

OKAYAMA-OSAKA.

Mimo dużego wysiłku dwóch ostatnich dni, dzień zaczynamy dość wcześnie. Już przed ósmą rano jesteśmy na dworcowej stacyjce Konzoji, bo jak nazwać coś, co ma kilka siedzeń, zadaszenie i kolejowe rogatki opadające na kilkanaście sekund przed przejazdem pociągu. Miejsce to, niczym skromny, niezauważany, nienachalny i pokorny Japończyk, nie robi wrażenia, a jednak spełnia swoją rolę.

Rowerem i rolkami do IMABARI.

Kontynuujemy naszą rowerową przygodę. Po skromnym śniadaniu, już o ósmej zbroimy rowery, rolki i w drogę. O godzinie 15.01 powinniśmy być na dworcu w Imabari na wyspie Shikoku i zająć zarezerwowane wcześniej miejsca w expresie do Okayamy na wyspie Honsiu, gdzie czeka na nas bagaż w dworcowej przechowalni. 

Rowerem i rolkami do SETODA BEACH.

Żegnamy Hiroshima. Kolejne pociągi i przesiadki i po dwóch godzinach witamy miasto Onomochi. Jeszcze tylko śniadanie w miłej cafeterii i dziarskim krokiem zmierzamy do wypożyczalni rowerów. Duży bagaż zostawiliśmy w dworcowej przechowalni w Okayama. Przed nami dwudniowa wycieczka rowerowa przez Shimanami Kaido czyli długa na ponad 60 km droga mostów łączących wyspy leżące na Wewnętrznym Morzu Japońskim od Honsiu do Shikoku.

Wyspa MIYAJIMA.

Pociągowo-promowym transportem dostajemy się na wyspę Miyajima. Także dziś, bilet promowy mieliśmy w cenie JRP. Japońska kolej posiada nie tylko pociągi i autobusy, ale też promy.

HIROSHIMA.

Opuszczamy Kiusiu i przyjazną Kagoshima. Kolejny Shinkansen wiezie nas bez przesiadek do Hiroshima. Czas w pociągu mija bardzo szybko dzięki miłemu starszemu Panu z jakim dzieliłam miejsce w przedziale. Bardzo radosny, otwarty, ciekawy świata i ludzi i najważniejsze, że gotowy odpowiedzieć, czasem po krótkiej refleksji, na każde pytanie, które zadałam.

KAGOSHIMA cd.

Rano wypływamy promem na wyspę z aktywnym wulkanem o dwóch stożkach, czyli Sakurajima,   po drugiej stronie zatoki  Kagoshima. Dalej   sprawna przesiadka na autobus, który serpentynami wiezie nas na wysokość 373 m n.p m, a  po drodze serwuje krótkie przystanki na tzw. szybkie foto. Ostatni przystanek to obserwatorium Younohira.  Bliższy podjazd lub podejście do wulkanu nie jest możliwe. 

KAGOSHIMA.

Nasze plany na dziś to trekking na wciąż czynny, oblany wodą, stożkowy wulkan Kaimondake , 924 m n.p.m, położony na najbardziej wysuniętym cyplu wyspy Kiusiu i w wulkanicznym regionie Ibusuki.

Wulkan KAIMONDAKE.

Ja delektowałam się  Kagoshima,  gdy grupa dzielnych zuchów  wyszła, doszła, wulkan zdobyła i wróciła !. Na ciele otarcia, obicia, ponoć jakiś upadek..dobrze, że nie ze szczytu.

Park KIRISHIMA YAKU cd.

Za oknami wciąż pada, ale już nie tak obficie jak minionej nocy. Przed nami droga powrotna z Ebino Kogen do Kagoshimy z małymi atrakcjami w tle. Już wiemy, że wejście na wulkan Takahicho-no-mine nie będzie możliwe z uwagi na pogodę.

Park KIRISHIMA YAKU.

Na jedną dobę zostawiamy bagaże w hotelu w Kagoshimie i wyruszamy do Ebino-kogen. Myślałam, że tutejsze pociągi już niczym mnie nie zaskoczą. Tymczasem nasz poranny pociąg z Kagoshima do stacji przesiadkowej Kirishimajingu to The limited express. 

W drodze do KAGOSHIMA.

Dziś opuszczamy miasto Matsumoto i wyspę Honsiu. Żegnam też miłego Pana na recepcji naszego hotelu, który przez dwa ostatnie wieczory witał mnie niskim ukłonem i koszem słodyczy.

Japońskie Alpy, Dolina KAMIKOCHI.

Kolejny dzień w Matsumoto mile zaskakuje. Rano wita nas piękne słońce i prawie bezchmurne niebo, a po wczorajszym huraganie CHOBA ani śladu. Na ulicach pojedyncze samochody i nieliczni przechodnie chociaż to czas dojazdów do szkoły i pracy. Żadnych korków i atmosfery porannego pośpiechu. Jak oni to robią? 

MATSUMOTO.

Znowu wczesne wstawanie, aby już o ósmej rano pojawić się na peronie dworca w Takayama, a stąd kolejnym pociągiem wyjechać do Matsumoto i jeszcze dziś postawić nogę na największej w Japonii farmie wasabi.

TAKAYAMA.

Przed ósmą wyruszamy z hostelu, aby dojechać do Takayamy. W lokalnych pociągach ogromny tłok, bo to pora dojazdu do pracy. Nie czuć jednak nerwowości czy zniecierpliwienia Tokijczyków. Z pokorą i w ciszy stoją w kolejce do wejścia do pociągu czy przemieszczają się po peronach.

TOKIO.

Tym razem dołączam do ponad trzy tygodniowej podróży niespodzianki jaką przygotowałam z okazji okrągłych urodzin bliskiej sercu osobie. Przed nami wyprawa do Japonii ..kraju, który rozbudza wyobraźnię.

Niemieckie impresje, BRECHTESGADEN, cz.2

Jest taki jeden dzień w roku, kiedy staramy się, aby był odrobinę inny niż pozostałe. Czasem go planujemy, a czasem ulegamy nastrojowi chwili. Tym razem, w czasie spacerów po okolicy, spotykamy wielu rowerzystów, a w hotelu otrzymujemy dobrze opisaną, szczegółową mapę z trasami dla dwóch kółek.

Niemieckie impresje, BERCHTESGADEN, cz.1

Brechtesgaden, kilkutysięczne miasteczko położone u podnóża Alp Salzburskich na terenie Parku Narodowego. Otoczone wysokimi górami, pełne malowniczych krajobrazów, zachęca do spacerów, wspinaczki górskiej, długich wędrówek, sportów zimowych czy wypraw rowerowych. 

Niemieckie impresje, WURZBURG.

W czasie tego wyjazdu do Niemiec spotyka nas przykre zdarzenie. Jadąc czteropasmową, mocno zatłoczoną autostradą, w okolicach Wurzburga, pęka nam opona w samochodzie. Na szczęście prędkość była około 130 km/h, a mój nawyk mocnego trzymania kierownicy bez względu na miejsce, czas i prędkość z jaką prowadzę samochód, pomógł mi sprowadzić samochód na jeden z bocznych pasów bez karambolu. Dobrze, że nie zawiodła intuicja i że w czasie tych kilku sekund spłynął na mnie dziwny spokój i opanowanie, które pozwoliło bezpiecznie wyłączyć samochód z ruchu i nie używać hamulca w nadmiarze.

Niemieckie impresje, ROTHENBURG ob der TAUBER.

Wizyta w tym mieście to prawdziwa podróż w czasie. Zachowały się tu wszystkie zewnętrzne mury fortyfikacji, bramy oraz większość domów z czasów średniowiecza.

Niemieckie impresje. RUDESHEIM am RHEIN.

Rüdesheim am Rhein, stare niemieckie miasteczko, o którym pierwsze wzmianki pojawiły się już w 1074 i jest dziś częścią wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO Doliny środkowego Renu. Otoczone wzgórzami winnic i pełne miejsc, gdzie bez trudu można delektować się miejscowym winem czy brandy i słodyczami lokalnej firmy Asbach.

Niemieckie impresje, BERLIN.

Odwiedzamy Berlin po ponad 20 latach nieobecności w tym mieście. I co? I chociaż tak bardzo starałam się znaleźć te same piękne wrażenia jakie towarzyszyły mi w czasie wcześniejszych tu pobytów, wyjeżdżam stąd odrobinę rozczarowana.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Rowerem OSTROWIEC-CEDZYNA-OSTROWIEC.

Od kilku miesięcy wiedzieliśmy, że w maju czeka nas wyprawa rowerami do Cedzyny, gdzie miała miejsce ważna, okolicznościowa impreza czyli... 25 lat pewnej historii. Tydzień przed planowanym terminem prognozy pogodowe nie zachęcały do jazdy na rowerze. Na szczęście po trzech tygodniach zimnych, deszczowych dni, wyszło słońce, temperatura powietrza wzrosła do 23 stopni czyli idealne warunki na pokonanie ponad stu kilometrów po świętokrzyskich szlakach.

Rowerem OSTROWIEC i okolice.

Nasz plan na majówkę był prosty...przejechać rowerem malowniczą, blisko 150 km trasę Ostrowiec - Cedzyna - Ostrowiec. Niestety, tę piękną widokowo i trudną miejscami trasę musieliśmy zamienić na inną z uwagi na kontuzję kolana bliskiej sercu osoby. Postawiłam na krótsze oraz zdecydowanie łatwiejsze trasy wokół Ostrowca i dołączam do tych sprawnych fizycznie i podobnie myślących.

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.

My beautiful time with them, part 5

Recently, I have done one trip into myself. I dreamed about calmness, reflection, relaxation and the change for better my health and condition. There was beautiful sun outside. I had only one thought for long time and big motivation to total antidote of my body and mind. It's total, because before me was 13 days without food. It was a stay very close to the nature with a big portion of physical activities and among people who think similar to me.

SOELDEN.

Dzisiejsze Soelden to 300 km pieszych tras turystycznych i blisko 100 schronisk rozsypanych od poziomu doliny czyli 1377 m n.p.m. do ponad 3000 m n.p.m. Cały rok kolejki transportują w górę i dół tych z nartami czy rowerami i takich jak ja, wyposażonych jedynie w aparat fotograficzny.

My beautiful time with them, part 4

I'd like to describe some days of my stay in Soelden. It was another winter relax with my family in Austria, where the chance of snow is bigger than in Poland. Practically, you can touch the glaciers here during all year. What was the most interesting ? The first of all to be with the closest,.. secondly to take advantage of 150 kilometre of ski route.

SOELDEN- WIEDEŃ

Poniżej dużo kulinarnych i odrobinkę innych wspomnień. W Dniu Babci mierzymy się z miejscem rozsławionym przez Jamesa Bonda. Co to oznaczało w praktyce? Spotkanie naszej grupki w restauracji Eis Q na stacji górskiej Gaislachkogel na wysokości 3058 m n.p.m, gdzie w grudniu 2014 roku była wielka gorączka Bonda. To tu kręcono sceny do nowego filmu SPECTRE 007. Nawet krótki pobyt, posiłek oraz możliwość zrobienia zdjęć na Gaislachkogl czy zjechanie z niego, jest tak legendarne jak sam James Bond, a więc decyzja o spotkaniu w tym miejscu, złapaniu tutejszego klimatu czy posmakowaniu kuchni nie budziła żadnych wątpliwości.

SOELDEN cd.

Po kilku dniach przestałam już szukać śladów dawnej wioski rolniczej. Wiem już, że ta zniknęła w drugiej połowie 20 wieku i pewnie na zawsze. Trzeba więc cieszyć się tym co jest, czyli turystycznym charakterem miasteczka. Jak dla mnie szału nie ma, ale nikt nie powiedział, że znajdę to co chcę. Dziś gmina Soelden to ponad 3200 mieszkańców, dla których główną zawodową aktywnością jest obsługa tabunu turystów, którzy pojawiają się tu każdego roku.

WIEDEŃ- SOELDEN.

Wyjazd na zimowy odpoczynek zaczął się dla mnie dość niefortunnie. W czasie naszej, krótkiej, wiedeńskiej przerwy w podróży dopada mnie atak bardzo silnego bólu i innych, zaskakujących dolegliwości. Na nic zdały się próby samodzielnego ustalenia przyczyny tego horroru. Nie pozostało nic innego, jak skorzystać z pomocy tutejszych służb medycznych.