Po dotarciu do Hawany już wiem, że charakter tego miasta najlepiej odda fotografia, nie słowa, bo jak opisać miasto utracone, miasto, które dziś, na początku XXI wieku przenosi nas w lata 50-te XX wieku? Jak opisać coś co nie istnieje i tylko Twoja wyobraźnia może przywołać, wskrzesić piękno, którego już nie ma, piękno minionej epoki, które rozpłynęło się w tropikalnym, wilgotnym klimacie i komunistycznej ideologii, piękno zahartowanych trudami życia i wciąż uśmiechniętych ludzi, piękno kolonialnej architektury i muzyki, która rozbrzmiewa w każdym, nawet maleńkim lokalu. Bo nie ma tu życia bez gorących rytmów podkreślanych klaskaniem, akompaniamentem bębnów, kastanietów czy instrumentów strunowych w rytmach salsy, rumby, czy mambo.