Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

JAPONIA. epilog cz.2

Poniżej ciąg dalszy moich drobnych obserwacji w czasie naszej japońskiej przygody. Mam jeszcze potrzebę napisania kilka  złotych myśli, aby po latach ułatwić nam wspomnienia, a obraz był jedynie ich dopełnieniem.

JAPONIA. epilog cz.1

Do Japonii pojechałam z przeświadczeniem, że to kraj super nowoczesnych technologii, najszybszych na świecie pociągów, pięknych ogrodów, zielonej herbaty, sushi, mnogości barwnych kimon, wyszukanej architektury, życzliwości, ciągłej pracy i nieprzewidywalnej natury. 

TOKIO pożegnanie.

Dzień zaczynamy na odwiedzanej przez nas każdego dnia, stacji kolejowej Kameido, aby dotrzeć do Asakusa, historycznej dzielnicy miasta. W okresie Edo, gdy Japonią rządził Tokugawa, ówczesne Tokio podzielone było na dwie cześci. Yamanote, gdzie stały rezydencje Panów feudalnych oraz Shitamachi, gdzie żyli pozostali mieszkańcy. Asakusa położona w części dla ludu była miejscem ich rozrywki z teatrami kabuki, herbaciarniami, domami publicznymi dla wojowników.

TOKIO różności.

Jak zwykle rano wyruszamy zobaczyć co nieco i jak zwykle przed nami kolejowo-pieszy survival, bo trudno to co my uprawiamy nazwać spacerem, czyli dzień jak co dzień. Wokół ludzkie mrowisko. Każdy, tak jak my, ma coś do załatwienia. Dojazd na   Tsuskij   czyli na największy  targ rybny na świecie zajmuje nam blisko godzinę, ale jak nie zobaczyć czegoś, czego historia sięga czasów szogunatu, gdy władca sprowadził tu rybaków z Osaki, aby zaopatrywali mieszkańców w ryby łowione w Zatoce Tokijskiej.

NIKKO.

Japońskie przysłowie głosi, że ten kto nie widział Nikko, nie wie co to prawdziwe piękno. Ta niewielka miejscowość leży 140 km od Tokio i aby tu dojechać znowu zaliczamy kilka przesiadek. Powoli zaczynam mieć dość dworców, pociągów i wszystkiego co sunie po torach. Ale czego nie robi się dla Nikko? Wysiadamy na małej stacyjce i aż trudno uwierzyć, że pierwsze budowle powstawały tu już 1200 lat temu. Miasteczko wydaje się zwyczajne, położone nad rzeką Daiya, dość zamożne i przygotowane na wzmożoną ilość turystów.

TOKIO nocą.

Po kilkunastu dniach nieobecności wracamy do Tokio. Trudny to dla mnie czas, bo nawet w sterylnej Japonii dopadają człowieka zdrowotne zawirowania i padam ich ofiarą. Decyduję się jednak na wieczorny spacer, a właściwie gonitwę po Tokio, bo jak nie dziś to kiedy?

KYOTO-NARA.

Przed wyjazdem do Nary odwiedzamy dwie kolejne świątynie w Kyoto Nishi -Honganji oraz Higashi –Honganji w centrum Kyoto. Świątynia Honganji zbudowana w 1591r. przez Toyotomi Hideyoshi dla sekty buddyjskiej Jodo shin-shu. W 1602r. Hideyoshi założył w pobliżu świątynię Higashi ( (wschodni) Honganji. Wcześniejszą świątynię od tej pory nazywano Nishi (zachodni) Honganji.

KYOTO.

Po kolejnych trzech godzinach i dwóch przesiadkach kolejowych jesteśmy w Kyoto, które w 2014 roku zdobyło tytuł najpiękniejszego miasta świata. Przez ponad 1000 lat było stolicą Japonii, aby w 1868 roku przekazać buławę Tokio. Miasto, którego nazwa oznacza stolica, było nie tylko silnym ośrodkiem politycznym, ale też miastem sztuk wszelakich.

KOTOHIRA-TAKIHAMA.

Znowu rano witamy naszą stacyjkę Konzoji, aby po jednej tylko przesiadce, dojechać do Kotohira. Taka sobie mieścina, gdyby nie najsławniejsza na wyspie Shikoku świątynia Kotohiragu na górze Zozu i kilka innych atrakcji.

OKAYAMA-OSAKA.

Mimo dużego wysiłku dwóch ostatnich dni, dzień zaczynamy dość wcześnie. Już przed ósmą rano jesteśmy na dworcowej stacyjce Konzoji, bo jak nazwać coś, co ma kilka siedzeń, zadaszenie i kolejowe rogatki opadające na kilkanaście sekund przed przejazdem pociągu. Miejsce to, niczym skromny, niezauważany, nienachalny i pokorny Japończyk, nie robi wrażenia, a jednak spełnia swoją rolę.

Rowerem i rolkami do IMABARI.

Kontynuujemy naszą rowerową przygodę. Po skromnym śniadaniu, już o ósmej zbroimy rowery, rolki i w drogę. O godzinie 15.01 powinniśmy być na dworcu w Imabari na wyspie Shikoku i zająć zarezerwowane wcześniej miejsca w expresie do Okayamy na wyspie Honsiu, gdzie czeka na nas bagaż w dworcowej przechowalni. 

Rowerem i rolkami do SETODA BEACH.

Żegnamy Hiroshima. Kolejne pociągi i przesiadki i po dwóch godzinach witamy miasto Onomochi. Jeszcze tylko śniadanie w miłej cafeterii i dziarskim krokiem zmierzamy do wypożyczalni rowerów. Duży bagaż zostawiliśmy w dworcowej przechowalni w Okayama. Przed nami dwudniowa wycieczka rowerowa przez Shimanami Kaido czyli długa na ponad 60 km droga mostów łączących wyspy leżące na Wewnętrznym Morzu Japońskim od Honsiu do Shikoku.

Wyspa MIYAJIMA.

Pociągowo-promowym transportem dostajemy się na wyspę Miyajima. Także dziś, bilet promowy mieliśmy w cenie JRP. Japońska kolej posiada nie tylko pociągi i autobusy, ale też promy.

HIROSHIMA.

Opuszczamy Kiusiu i przyjazną Kagoshima. Kolejny Shinkansen wiezie nas bez przesiadek do Hiroshima. Czas w pociągu mija bardzo szybko dzięki miłemu starszemu Panu z jakim dzieliłam miejsce w przedziale. Bardzo radosny, otwarty, ciekawy świata i ludzi i najważniejsze, że gotowy odpowiedzieć, czasem po krótkiej refleksji, na każde pytanie, które zadałam.

KAGOSHIMA cd.

Rano wypływamy promem na wyspę z aktywnym wulkanem o dwóch stożkach, czyli Sakurajima,   po drugiej stronie zatoki  Kagoshima. Dalej   sprawna przesiadka na autobus, który serpentynami wiezie nas na wysokość 373 m n.p m, a  po drodze serwuje krótkie przystanki na tzw. szybkie foto. Ostatni przystanek to obserwatorium Younohira.  Bliższy podjazd lub podejście do wulkanu nie jest możliwe. 

KAGOSHIMA.

Nasze plany na dziś to trekking na wciąż czynny, oblany wodą, stożkowy wulkan Kaimondake , 924 m n.p.m, położony na najbardziej wysuniętym cyplu wyspy Kiusiu i w wulkanicznym regionie Ibusuki.

Wulkan KAIMONDAKE.

Ja delektowałam się  Kagoshima,  gdy grupa dzielnych zuchów  wyszła, doszła, wulkan zdobyła i wróciła !. Na ciele otarcia, obicia, ponoć jakiś upadek..dobrze, że nie ze szczytu.

Park KIRISHIMA YAKU cd.

Za oknami wciąż pada, ale już nie tak obficie jak minionej nocy. Przed nami droga powrotna z Ebino Kogen do Kagoshimy z małymi atrakcjami w tle. Już wiemy, że wejście na wulkan Takahicho-no-mine nie będzie możliwe z uwagi na pogodę.

Park KIRISHIMA YAKU.

Na jedną dobę zostawiamy bagaże w hotelu w Kagoshimie i wyruszamy do Ebino-kogen. Myślałam, że tutejsze pociągi już niczym mnie nie zaskoczą. Tymczasem nasz poranny pociąg z Kagoshima do stacji przesiadkowej Kirishimajingu to The limited express. 

W drodze do KAGOSHIMA.

Dziś opuszczamy miasto Matsumoto i wyspę Honsiu. Żegnam też miłego Pana na recepcji naszego hotelu, który przez dwa ostatnie wieczory witał mnie niskim ukłonem i koszem słodyczy.

Japońskie Alpy, Dolina KAMIKOCHI.

Kolejny dzień w Matsumoto mile zaskakuje. Rano wita nas piękne słońce i prawie bezchmurne niebo, a po wczorajszym huraganie CHOBA ani śladu. Na ulicach pojedyncze samochody i nieliczni przechodnie chociaż to czas dojazdów do szkoły i pracy. Żadnych korków i atmosfery porannego pośpiechu. Jak oni to robią? 

MATSUMOTO.

Znowu wczesne wstawanie, aby już o ósmej rano pojawić się na peronie dworca w Takayama, a stąd kolejnym pociągiem wyjechać do Matsumoto i jeszcze dziś postawić nogę na największej w Japonii farmie wasabi.

TAKAYAMA.

Przed ósmą wyruszamy z hostelu, aby dojechać do Takayamy. W lokalnych pociągach ogromny tłok, bo to pora dojazdu do pracy. Nie czuć jednak nerwowości czy zniecierpliwienia Tokijczyków. Z pokorą i w ciszy stoją w kolejce do wejścia do pociągu czy przemieszczają się po peronach.

TOKIO.

Tym razem dołączam do ponad trzy tygodniowej podróży niespodzianki jaką przygotowałam z okazji okrągłych urodzin bliskiej sercu osobie. Przed nami wyprawa do Japonii ..kraju, który rozbudza wyobraźnię.