Przejdź do głównej zawartości

Zamek KREUZENSTEIN, polskie ślady.

Na informację o majestatycznym zamku Kreuzenstein trafiłam dość dawno, w czasie moich poszukiwań polskich śladów w Wiedniu. Zaintrygował mnie człowiek o polskich korzeniach, który w XIX wieku należał do najbogatszych obywateli ówczesnych Austro-Węgier, a historia jego życia zasługuje na dobrą książkę lub film. Kto to taki? Człowiek wielkiej pasji,  ogromnej wiedzy, z  otwartym umysłem i życiorysem, którym mógłby obdzielić wiele istnień. Emanował elegancją, niebanalną urodą, słusznym wzrostem, manierami godnymi najlepszych sarmackich wzorów, czym budził podziw i zachwyt otaczającego go świata. 

Johann Nepomuk Graf Wilczek, bo o nim piszę, urodził się w 1837 w Wiedniu, a wywodził się z rodziny polskiej szlachty, mecenas sztuki, podróżnik, badacz polarny. Studiował archeologię, historię sztuki i nauki przyrodnicze. Kochał podróże, inicjował i uczestniczył w wielu nowatorskich projektach swoich czasów. Tytuł Graf, odpowiednik polskiego hrabiego, używano w krajach pozostających pod panowaniem Świętego Cesarstwa Rzymskiego. 

Graf Wilczek, właściciel kopalni węgla, był głównym sponsorem austro-węgierskiej trzyletniej wyprawy na Biegun Północny. Od roku 1875 piastował funkcję prezydenta Austriackiego Towarzystwa Geograficznego, wspierając budowę polarnych stacji meteorologicznych. Budowa i wyposażenie austriackiej stacji pogodowej na wyspie Mayen sfinansował w całości z własnych środków. W dowód jego zaangażowania w projekt Arktyka, nazwiskiem Wilczek nazwano kawałek arktycznego archipelagu, a także przylądek, obok którego znajduje się Polska Stacja Polarna Hornsund oraz dolinę na wyspie Mayen.

Jakby podróżniczych i polarnych zainteresowań było mało, Graf Wilczek założył Wiedeńskie Towarzystwo Miłośników Sztuki, a jego fascynacja, kolejna pasja i wiedza zaowocowała znakomitą kolekcją dzieł sztuki tamtych czasów. Już w 1874 roku zlecił odbudowę zamku Kreuzenstein, którego ówczesny stan określano ruiną. 

Zamek miał wówczas kilkusetletnią historię. Na początku XII stulecia w strategicznie ważnym miejscu, na rozległym wzniesieniu, na ruinach starej rzymskiej twierdzy zbudowano zamek Kreinstein. Nazwa, Kamienny Krzyż pochodzi od nazwiska jego pierwszego władcy.

W połowie wieku XIII, po przegranej króla czeskiego Przemysława Ottokara II w bitwie pod Suchymi Krutami ta potężna fortyfikacja na obrzeżach Wiednia przeszła w posiadanie Habsburgów, dynastii, która z pomocą kasztelanów i dozorców władała zamkiem około 250 lat. Na zamku Kreuzenstein więziono przywódcę anababtystów Balthasara Hubmaiera, którego pod fałszywym zarzutem aresztowano w 1527 roku. Ostatecznie spalono go na stosie za herezję w Wiedniu, 10 marca 1528 roku.

Z moimi najbliższymi dojeżdżamy do Loebensdorf w ostatnim możliwym terminie. Pierwszego listopada kończy się bowiem sezon zwiedzania zamku, który trwał od wiosny. Już z daleka widać potężną budowlę, która wyraźnie góruje nad okolicą i wygląda imponująco w promieniach jesiennego słońca. Do głównej bramy dochodzimy szeroką, lekko wznosząca się aleją wśród drzew. Wokół zamku głęboka fosa, która nie ułatwia dostępu niepożądanym gościom. Całość robi wrażenie potężnego zamczyska w doskonałym stanie technicznym i dobrze zorganizowanym ruchem turystów. Pobliska restauracja nęci gęsiną i widokami na dolinę. Jednym słowem, piękne miejsce  na kilkugodzinny, rodzinny wypad za miasto.
            
Graf Wilczek stał się właścicielem ruin średniowiecznego zamku w 1874 roku. Prace restauratorskie zlecił architektowi Carlowi Gangolfowi Kayserowi. Celem jednak nie było odbudowanie romańsko-gotyckiego zamku. Nowa budowla miała być połączeniem istniejących średniowiecznych elementów architektonicznych, takich jak mury obronne, wieże oraz fragmenty kaplicy z elementami architektonicznymi zebranymi i przewiezionymi na miejsce odbudowy przez Grafa Wilczka z całej Europy. Wnętrza zamku to kolekcja elementów średniowiecznych i wyposażenia z różnych miejsc ówczesnego świata. Odbudowa trwała 30 lat, a oficjalne otwarcie miało miejsce 6 czerwca 1906 roku, w którym uczestniczył między innymi cesarz Wilhelm II, który ponoć zazdrościł  Grafowi urody, postawy i powodzenia u kobiet.

Odrestaurowany zamek Kreuzenstein jest wciąż własnością dynastii Wilczków, która rodzinne dobra udostępnia zainteresowanym. W zależności od ilości zwiedzających czas przebywania na zamku wynosi około 60 minut co wystarcza, aby obejrzeć Zbrojownię, Wielką Salę Rycerską, Komnaty Książęce, Salę Myśliwską i kuchnię zamkową. Przy zamku znajduje się również Ptaszarnia, gdzie drapieżne ptaki biorą udział w organizowanym show „Polowania Sokołów”.

Przez zamkowe komnaty podążamy za mocno energetyczną Panią przewodnik, która dość ekspresyjnie opowiada o tym co nas otacza i ciekawostkach związanych z całą kolekcją. Nasza dwuletnia Hania z ogromnym zainteresowaniem i w skupieniu wsłuchiwała się w te zamkowe opowieści i od czasu do czasu dopytuje o szczegóły, które przykuwały jej uwagę w czasie tej godzinnej wędrówki. Ta ciekawość dziecka na tle kilkusetletniej, czasem mrocznej, historii zamku, urocza.

Tutejsza zbrojownia zgromadziła, największą w Austrii, prywatną kolekcję broni historycznej. Przestronne pomieszczenie, podzielone na hol i salę armat prezentuje stu przyodzianych w zbroję rycerską wojowników co stanowi przybliżoną liczbę obrońców zamku w wiekach średnich. Uwagę przyciągają także zbroje, hełmy, tarcze i ochraniacze dla koni rycerzy, imponująca kolekcja mieczy, halabard i małe szesnastowieczne armaty.

W pokojach książęcych, w sypialni księcia unikalne pięćsetletnie łoże, dzieło mistrzów południowych Niemiec. Nie tylko wiek zaskakuje, także jego wielkość w rozmiarze S. Dlaczego? Średniowieczna szlachta spała w pozycji półsiedzącej w obawie przed krwotokiem. Łoże z baldachimem posiadało też sekretny schowek, w którym chroniono biżuterię, jak również tzw. tablicę marzeń, na której tuż po przebudzeniu książę mógł zapisać swój sen.

Z wewnętrznego dziedzińca, wąskim przejściem, docieramy do kuchni zamku Kreuzenstein, która zachwyca swoimi rozmiarami. Kiedyś w tym pomieszczeniu przygotowywano posiłki dla wszystkich mieszkańców i całej załogi zamku, tutaj też przechowywane były zapasy spożywcze na wypadek oblężenia.

Nowy właściciel, w Salzburgu, kupił do kuchni zamkowej gigantyczny stół z solidnych dębowych desek tamtejszego mostu o długości ponad 7 metrów, który do zamku dostarczono drogą rzeczną. Wśród wielu autentycznych średniowiecznych naczyń kuchennych wciąż stoi m.in zdobiona gofrownica i oryginalna maszynka do makaronu czy suszenia mięsa.

W pełni wyposażona kuchnia to jedna z wielu tutejszych perełek, bo mnóstwo tu oryginalnych mebli, naczyń, dzieł sztuki, a nawet zabawek dla dzieci. Niewiarygodne! I ten cudowny  zamkowy dziedziniec. Niestety, nie wolno robić zdjęć wnętrzom zamku, ale i tak pozostanie nam w pamięci mnóstwo oryginalnych, pięknych detali i wyposażenia zgromadzonego tu przez Grafa Wilczka. 

Co więcej? Od XX wieku zamek wielokrotnie wykorzystywano jako plan filmowy wielu produkcji. W latach siedemdziesiątych kręcono tutaj sceny horrorów, a nawet filmów pornograficznych. Własnie tu rozgrywa się akcja dwóch odcinków filmu dla dzieci Tom Turbo według książki austriackiego pisarza Thomasa Breziny. Tutaj kręcono też sceny do filmu Trzej Muszkieterowie, a w 2008 roku udostępniono wnętrza dla produkcji z 2010 roku Season Of The Witch z Nicolasem Cagem.

Dobrze, że rodzina dba o dzieło Grafa Wilczka, że ma godnych następców i strażników dziedzictwa. Dobrze, że zamek muzeum jest w tak doskonałym stanie i w rękach tej samej rodziny. Pewnie Graf w genach przekazał spadkobiercom miłość do sztuki, historii, tradycji, ale też umiejętność zarabiania pieniędzy, bez których wiele dobra i piękna zmieniałoby się w pył i gruz.

J.27.10.2019






















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.