Przejdź do głównej zawartości

Pochwała ŻYCIA.


Ten post w odróżnieniu od innych nie będzie o geografii czy historii miejsc, które odwiedziłam, ale o pochwale życia. W każdej rodzinie są takie dni, kiedy z najbliższymi cieszymy się ich kolejną rocznicą urodzin czy jakąś okolicznością. Cudownie jest spędzić ten dzień z jubilatem, jubilatką czy solenizantem i cieszyć się, że wciąż możemy być razem, cieszyć się chwilą, wspominać czy snuć plany na kolejne dni i miesiące.

Cudownie nie myśleć o upływie czasu, o tym, że siła już nie taka, że boli, że krok jakby wolniejszy, że życie potrafi rozczarować. Cudownie znaleźć czas na dłuższe bycie razem niż kurtuazyjne życzenia powodzenia czy długiego, zdrowego życia. Wartość takich spotkań, szczególnie dla ludzi starszych, bezcenna, podobnie jak świadomość jubilata, że ktoś pamięta, a bliscy są na wyciągnięcie ręki.

Ktoś powie tak, ale trzeba mieć czas i możliwości, aby wydłużyć świętowanie do chociażby kilkunastu godzin. Ktoś powie, że nie o to w życiu chodzi. Ktoś inny, że łatwo mówić, trudniej zorganizować. Każdy ma po trosze rację. Ja wiem, że czasem warto wyjść poza strefę własnego komfortu i dać radość innym, aby wziąć garść dobrej energii jaką możemy wyzwolić u innych. I pięknie widzieć jubilata, który nie tęskni za młodością i nie smuci go proces starzenia, a cieszy się chwilą i chłonie świat z dziecięcą radością.

Każdy pomysł na spędzenie wspólnego czasu powinien być personalizowany, bo i możliwości różne. Pamiętajmy tylko, że to my tworzymy piękno chwili, my podziwiamy świat, my wpadamy w zachwyt jeżeli tylko chcemy. Korzystajmy z tej umiejętności każdego dnia, a przy okazji różnych okoliczności szczególnie.

Świat wokół rozbrzmiewa dźwiękami, emanuje barwami i widokami, które są na wyciągnięcie ręki, a gdy jeszcze zachwyt można dzielić z bliskimi to czego chcieć więcej. Warto tworzyć piękne rzeczy, ale warto je także podziwiać. I jedno, i drugie jest niezmiernie ważne, a razem łatwiej dostrzec piękno wokół, czuć, smakować, chłonąć chwilę. Fajnie jest odczuwać radość z powodu samego istnienia, bycia tu i teraz, a relacje z innymi czy bliskimi pozwalają na mocniejszą celebracje chwili. Dajesz i bierzesz, uruchamiasz harmonie zmysłów, emocji i wiesz, że tak niewiele potrzeba do szczęścia. Bycie razem i blisko świata to jeden z warunków. Tak dużo i tak niewiele.

W krótkim odstępie czasu dwie seniorki naszej rodziny obchodzą urodziny. Obie bliskie, obie sprawne inaczej, obie mają powyżej 80 lat, obie zabieramy na wypad do stolicy, którą znają z bardzo odległych wspomnień i telewizji. Oczywiście program pobytu dostosowaliśmy do kondycji i zainteresowań każdej z nich. Plan był prosty. Celebracja chwili ze spektaklem teatralnym w tle, kolacją, spacerem, przejazdem po stolicy, krótką opowieścią o miejscach i wydarzeniach z nimi związanych. Fajnie też było przysiąść w kultowych miejscach na dobrą kawę, słodycz i bez pośpiechu delektować się smakami dnia, pięknem wokół i atmosferą miejsca.

Dobrze było spojrzeć na Warszawę z ostatniego piętra Pałacu Kultury, oddychać atmosferą wnętrz imponującego monumentu i najbardziej rozpoznawalnego budynku Warszawy. Fajnie było porozmawiać o spektaklu, który właśnie dobiegł końca czy pokazać miejsca nam najbliższe.

Centrum stolicy i stare miasto wręcz zachwyciło moją mamę. Z jednej strony szkło aluminium, szerokie arterie, nowoczesność, wyjątkowa dynamika i barwy ulicy, a z drugiej brukowane uliczki, stare kamienice, ślady bliskiego nam i pokoleniu naszych rodziców socrealizmu czy kilkaset lat mniej lub bardziej dramatycznej historii miasta.

Co więcej? Jeżeli człowiek chciałby uciec od zgiełku ma dokąd, a jeżeli chce płynąć z tłumem nie mógł trafić lepiej. W ciągu tych dwóch dni oglądamy miasto zza szyb samochodu, tramwaju, miasto nocą, miasto w promieniach słońca. Poza tym, na życzenie jubilatki, korzystamy z metra, a przejazd robi na pasażerce nie mniejsze wrażenie niż architektura miasta i ludzie, w których dostrzega więcej barw i pogody ducha niż w poza stolicą.

Oba wyjazdy kończymy z uśmiechamy na twarzy, zrelaksowani, a w głowie moc obrazów ze wspólnego wyjazdu. W drodze do domu obowiązkowy postój w ulubionym miejscu i wspólna kolacja. Pewnie jeszcze nie raz wrócimy myślami do uroku miejsc, gdzie byliśmy z naszymi jubilatkami i wiele z tych miejsc będziemy kojarzyć głównie z nimi. I niech te skojarzenia zostaną w naszej pamięci jak najdłużej.


Mam nadzieję, że jeszcze wiele wspólnych, pięknych chwil przyjdzie nam razem spędzić i cieszyć się nimi długie lata, bo szczęście to głównie ludzie, którzy pomagają nam tworzyć piękne wspomnienia.

J.16-17.11.19

























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.