Przejdź do głównej zawartości

Czerwony WIEDEŃ i odrobinka więcej.

W czasie moich pobytów w Wiedniu najchętniej korzystam z przyjaznej komunikacji publicznej. W czasie tych miejskich podróży lubię widoki za oknem. Zawsze coś szczególnie przyciąga mój wzrok, coś intryguje i zachęca do bliższego poznania obrazu, który właśnie mijam.

Ostatnio najczęściej dojeżdżam do stacji metra Heiligenstadt. Tuż przed ostatnim przystankiem, autobus pokonuje ostry zakręt, aby przejechać pod wielkim, betonowym sklepieniem i zawieszonymi powyżej mieszkaniami. Co to? Bezdenny internet doprowadza mnie do informacji o ciekawym okresie w życiu miasta i mijanej budowli.

Pod koniec I wojny światowej upada imperium austro-węgierskie, a 600 lat panowania Habsburgów przechodzi do historii. Austria pogrążona w kryzysie gospodarczym, narastają konflikty społeczne i nastroje rewolucyjne. W 1919 r. socjaliści zdobywają absolutną większość w wiedeńskim zarządzie miasta i utrzymują władzę przez kolejne piętnaście lat. Cały ten okres nazwano mianem Czerwonego Wiednia.

Pierwszym, socjaldemokratycznym burmistrzem miasta zostaje Jakob Reumann. Za jego kadencji rozpoczęto program intensywnego budownictwa mieszkaniowego, wielką reformę szkolnictwa oraz program zakładania miejskich terenów zielonych. W 1923 roku, z powodów zdrowotnych, Reumann składa urząd, a jego następcą zostaje Karl Seitz, który przez dziesięć kolejnych lat wdrażał programy zapoczątkowane przez Reumanna.

W 1924 roku rusza intensywny i intrygujący program budownictwa mieszkaniowego. Dlaczego intrygujący? W ramach tego właśnie projektu powstała ponadczasowa architektura Karl-Marks-Hof, którą tak często mijam w drodze do metra.

Kompleks mieszkaniowy zbudowany w latach 1927–1930 jest jednym z wielu modernistycznych bloków mieszkalnych wybudowanych w okresie międzywojennym. Moloch, długości 1100 metrów, liczy 1382 mieszkania i uznawany jest za najdłuższy pojedynczy budynek mieszkalny na świecie. Z założenia miał być samowystarczalnym kompleksem z przedszkolem, pralniami, biblioteką, sklepami i niezabudowanym terenem zieleni.

Dziedziniec ozdobiono rzeźbą głowy Karola Marksa. Ponoć głowa stoi do dziś. Nam, niestety nie udało się ustalić jej lokalizacji. Pytaliśmy o nią mieszkańców okolicznych mieszkań, bezskutecznie. Tylko starszy Pan potwierdził, że stoi na głównym placu i że jest bardzo mała. Mimo tych wskazówek i obejściu placu wielokrotnie nie trafiliśmy na głowę Marksa.

Osiedle Karl Marks Hof jak i jemu podobne, budowano jako idealne światy z małymi, ale praktycznymi mieszkaniami, wspólnymi łazienkami, placami publicznymi i ogólnodostępnymi terenami zielonymi. Wydzielono miejsca na sklepy, biblioteki, teatry, przedszkola, przychodnie medyczne, pralnie i kluby polityczne. Nadrzędnym celem było stworzenie skromnych, estetycznych struktur w języku Art Deco, który miał zapewnić ówczesnej, niższej klasie średniej i robotniczej poczucie wspólnoty i rozwoju społecznego. Powiedzieć nowatorskie i wizjonerskie to zbyt mało, to projekt manifest polityki mieszkaniowej Czerwonego Wiednia.

Realizowana koncepcja socjalistów opierała się na politycznej wizji funkcji obywatelskich, a także na wyrafinowanej estetyce, którą wprowadzano w procesie tworzenia kompleksów mieszkalnych. Wszystkie wznoszone w programie budynki nazywano Arbeiterhofami czyli Pałacami dla robotników.

Czynsze pobierane za wynajem mieszkań komunalnych były bardzo niskie. W 1926 roku średni czynsz wynosił ok. 4% pensji robotnika. Wszystkie mieszkania miały własne oświetlenie, wentylację, wodę bieżącą i kanalizację. W sumie powstały 382 obiekty z 65 tysiącami mieszkań zaprojektowanych przez 199 architektów. Imponujące! Pomysł, aby miasto stało się głównym deweloperem był awangardowym podejściem do roli miasta i najbardziej brawurowym projektem mieszkaniowy jaki kiedykolwiek zrealizowano.

Nasz wzrok, w budynku Karl-Marx-Hof, przyciągają wieże jakby symbol osiągnięć, wizji i władzy. Pionowe, liczne detale architektury spinają elewację, wiążą balkony w swoistą regularność. Od dołu budynek podparty szerokimi na 16 metrów arkadami. Co kilkadziesiąt metrów trafiamy do bramy wejściowej na wewnętrzne dziedzińce z ulicami zewnętrznymi, zielenią i wejściami do klatek mieszkalnych. Całość usprawnia komunikację i skraca drogę do szkoły sklepu, restauracji, dworca itp

W najwyższym punkcie elewacje stroją rzeźby. Ten dodatkowy smaczek nowatorskiej architektury cieszy oko i wzmacnia dobre emocje. Cienkie czerwone balkony odróżnione na tle elewacji kolorem. Budynek jakby puszczał oko do mieszkańca, rozkładał ręce i witał go rozłożonymi symetrycznie detalami. Mistrzostwo architektów, urbanistów i budowniczych.

12 lutego 1934 roku, podczas austriackiej wojny domowej, burmistrz Seitz został aresztowany w swoim gabinecie w ratuszu i bez aktu oskarżenia przetrzymywany w areszcie do końca roku. W czasie powstania lutowego w budynku Karl Marks Hof zabarykadowali się robotnicy, sprzeciwiający się przejęciu władzy przez nacjonalistów. W czasie starć z bojówkami zginęło wówczas kilkanaście osób co upamiętnia tablica na jednym z budynków. W latach 1938–1945 budynek przemianowano nawet na Heiligenstädter Hof.

Po wojnie nazwa wróciła, a Karl Marx Hof wciąż jest największym z osiedli komunalnych tego okresu i zachowuje dedykowane mu funkcje W odległości krótkiej przejażdżki metrem, znajduje się kolejna inwestycja mieszkaniowa Reumannhof. Nazwa kompleksu pochodzi od burmistrza miasta Jakoba Reumana, ojca projektu. To za jego kadencji rozpoczęto program intensywnego budownictwa mieszkaniowego, wielką reformę szkolnictwa oraz program zakładania miejskich terenów zielonych.

Wszelkie działania socjalistów były próbą stworzenia rozwiązania ogromnych powojennych problemów społecznych w mieście. Faktem jest, że rządy socjalistów zrealizowały program komunalnego budownictwa mieszkaniowego, program zakładania miejskich terenów zielonych oraz wprowadziły reformę szkolnictwa. Niestety, prężny rozwój mieszkalnictwa komunalnego wpłynął pozytywnie na wzrost poparcia dla socjaldemokratów lecz doprowadził do załamania na rynku mieszkalnictwa prywatnego. Antysocjalistyczna propaganda nazywała nowe inwestycje blokami wyborców socjalistycznych lub czerwonymi fortecami strategicznie rozmieszonymi na terenie miasta. Ostatecznie nie pokonano dewastacji gospodarczej co doprowadziło zarówno do porażki socjalistycznego eksperymentu w Wiedniu jak i do przejęcia Austrii przez nazistów w 1938 r.

Spacer po osiedlu zajął nam blisko dwie godziny. Warto było dotknąć tego fenomenu społeczno-kulturowego, który wciąż wyróżnia Wiedeń na tle innych stolic. Czasem warto sięgnąć do przeszłości, aby zrozumieć teraźniejszość. Współcześnie, te wiedeńskie osiedla żyją swoim rytmem i cieszą się popularnością wśród mieszkańców o różnym statusie finansowym. Nie są gettami dla najuboższych, nie wykluczają, a wciąż integrują.

Co więcej? Obrany wówczas kierunek w budownictwie sprawnie realizuje współczesne miasto Wiedeń. W XXI wieku wiedeńska socjaldemokracja ma się dobrze, a realizowany model budownictwa społecznego i komunalnego jest inspirujący dla wielu miast Europy i nikt nie wnioskuje o zmianę nazw osiedli. Tu ludzie czują się dobrze z socjalistyczną historią. Miasto Wiedeń jest właścicielem największej liczby nieruchomości w Europie i od dziesięcioleci wspiera przystępne budownictwo socjalne i komunalne. Chwała im za mądrą i przyja
zną lokalną politykę.

Wyjeżdżając w lutym z Wiednia nie sądziłam, że termin powrotu do tego miasta będzie tak odległy i nieznany. Szkoda, że świat tak szybko i nagle zamknął swoje podwoje. Pozostają wspomnienia i wiara, że pożegnamy ten trudny czas bez ogromnych strat i powitamy go na nowo z wielką siłą i radością. Może coś docenimy, zrozumiemy więcej, wyjdziemy z tego silniejsi i mądrzejsi ?

Korona wirus jak wszystko wokół jest tylko fazą. Mimo trosk, obaw, lęków, niepewności jakie temu towarzyszą żyjmy chwilą, cieszmy się z drobiazgów. Pamiętajmy, że strach i lęk to początek zła.  Niech to doświadczenie sprawi, że odkryjemy świat jaki zgubiliśmy i wartości jakie nam umknęły.


Nic  nie dzieje się bez powodu, wszystko dzieje się po coś. Oby dostrzec to coś i oby czas tych szczególnych wyzwań i trudów minął szybko.  Wykorzystajmy ten czas na wzmacnianie własnej odporności, bo to jedyny sposób, aby zawalczyć z Korona czy innym paskudztwem, które  były, są i będą. 

J.28.02.2020 r













 
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.