Każdy nasz pobyt w tym mieście ma jakiś cel. Czasem mniej, a czasem bardziej ambitny. Ten wyjazd planowaliśmy wcześniej, bo cel był wyjątkowy.. Chrzest Hanki w magicznej kapliczce Św. Jana Nepomucena na Gersthofie, którą odkryłam w czasie wspólnych z nią spacerów, gdy była jeszcze niemowlakiem.
Zawsze zachwycała mnie ta niezwykła dzielnica, jej perełki architektury i historia. Niestety, z uwagi na moje zdrowotne zawirowania, decyzja o wyjeździe mogła zapaść tuż przed ustaloną datą chrztu. Opatrzność sprawiła jednak, że podróż stała się możliwa, a nasz krótki pobyt w Wiedniu był pełen radości, wzruszeń, duchowych doznań i ogólnie bezproblemowy.
Po sobotnim śniadaniu wyruszamy spacerkiem w kierunku kapliczki Św. Nepomucena. Pogoda słoneczna, bezchmurne niebo, nastroje doskonałe. A Hanka? No cóż, mało świadoma wydarzenia jakie przed nią, ale uśmiech z buziaka nie znika. Wiatr delikatnie muska jej blond włoski co w zestawieniu z elegancką, białą sukieneczką sprawia urocze i jedyne w swoim rodzaju wrażenie.
Pięknie jest brać udział w ceremonii tak mocno personalizowanej, skupionej na dziecku, któremu jest dedykowana. Wokół najbliższe Hani osoby, szczególna atmosfera, silna duchowość i piękna historia miejsca chrztu. Pisałam o nim w poście Wakacje z niemowlakiem cz.3
Warto kilka zdań poświęcić jakże innej niż w Polsce organizacji samej ceremonii chrztu. Dziecko, rodzice i goście mogą czuć się wyjątkowo. Dlaczego? Przed wybranym przez rodziców terminem chrztu, ksiądz odwiedza dom, aby wspólnie z nimi ustalić miejsce i przebieg ceremonii, nadając jej wyjątkowy i dedykowany wyłącznie ich dziecku charakter. Prosi m.in o wskazanie cytatów z Ewangelii, które będą odczytane w czasie chrztu, wybranie świętego patrona, który ma chronić dziecko i być jego duchowym przewodnikiem.
Co więcej? Bliscy powinni dedykować dziecku sześć życzeń, które przekazane w czasie ceremonii mają być jego życiowym drogowskazem. Jeżeli rodzice życzą sobie jednego, a nie dwóch chrzestnych to ich życzenie kościół uwzględnia bez sprzeciwu. Jeżeli rodzice mają inne życzenia co do przebiegu ceremonii, kościół jest na nie otwarty i wręcz zachęca, aby uczynić ten dzień wyjątkowym w życiu dziecka i rodziny. Na początku ceremonii, jeden z gości zagrał więc w murach kaplicy Arie J.S. Bacha, a na jej zakończenie My way F. Sinatry.
Muzyka, skrzypce, piękna kapliczka, wyjątkowo przyjazny, pogodny, ciepły w swej przemowie diakon i urok Hani nadały wyjątkową oprawę ceremonii. Nawet jej ruchliwość i swobodne zachowanie, a nawet taneczne ruchy w rytm utworu granego na skrzypcach, nie przeszkodziły i nie irytowały diakona prowadzącego ceremonie chrztu. Cierpliwie, spokojnie i z uśmiechem dbał o właściwy i podniosły jej przebieg.
Jakie to wszystko piękne, jak bliskie sercu, jak ważne, jak inne niż w Polsce. Ze strony diakona padło nawet pytanie jak polewać główkę dziecka wodą, aby nie miało stresu i z uśmiechem na buzi zakończyło ceremonię.
Dlaczego u nas to masowe i bezosobowe kościelne wydarzenia? Dlaczego w Wiedniu, Austrii może być inaczej? Kościół ma przecież tego samego zwierzchnika, te same dogmaty, te same procedury. Dlaczego ten austriacki jest bardziej przyjazny i otwarty na swoich wyznawców? Dlaczego u nas więcej czasu poświęca się wyborowi miejsca konsumpcji i menu dla gości ceremonii niż samej ceremonii?
Emocje i ta dopołudniowa inność dnia sprawiły, że Hanka zasnęła w drodze do domu. Po dłuższej przerwie na jej sen i odpoczynek, zasiadamy w cieniu kasztanów w Schutzhaus Am Schafberg, gdzie nasz bohater dnia zasila brzuszek kęskami smakowitej potrawy i cieszy zabawą kamykami, których mnóstwo pod nogami. A pozostali? Miła obsługa szybko realizuje nasze gastronomiczne życzenia. Tak wegetarianie jak i mięsożercy mogli smakować tutejszej kuchni i cieszyć czasem spędzonym razem w tym jedynym i niepowtarzalnym dniu.
Dzień intensywny, pełen słońca, uśmiechu, zabawy. Dzień pełen wyjątkowych chwil, którą zapewniła tutejsza parafia, diakon jako mistrz ceremonii, goście, rodzice i oczywiście najszczęśliwszy maluch w okolicy..HANIA. Bądź człowiekiem głębokiej wiary i ciesz się chwilą Haneczko.
Zawsze zachwycała mnie ta niezwykła dzielnica, jej perełki architektury i historia. Niestety, z uwagi na moje zdrowotne zawirowania, decyzja o wyjeździe mogła zapaść tuż przed ustaloną datą chrztu. Opatrzność sprawiła jednak, że podróż stała się możliwa, a nasz krótki pobyt w Wiedniu był pełen radości, wzruszeń, duchowych doznań i ogólnie bezproblemowy.
Po sobotnim śniadaniu wyruszamy spacerkiem w kierunku kapliczki Św. Nepomucena. Pogoda słoneczna, bezchmurne niebo, nastroje doskonałe. A Hanka? No cóż, mało świadoma wydarzenia jakie przed nią, ale uśmiech z buziaka nie znika. Wiatr delikatnie muska jej blond włoski co w zestawieniu z elegancką, białą sukieneczką sprawia urocze i jedyne w swoim rodzaju wrażenie.
Pięknie jest brać udział w ceremonii tak mocno personalizowanej, skupionej na dziecku, któremu jest dedykowana. Wokół najbliższe Hani osoby, szczególna atmosfera, silna duchowość i piękna historia miejsca chrztu. Pisałam o nim w poście Wakacje z niemowlakiem cz.3
Warto kilka zdań poświęcić jakże innej niż w Polsce organizacji samej ceremonii chrztu. Dziecko, rodzice i goście mogą czuć się wyjątkowo. Dlaczego? Przed wybranym przez rodziców terminem chrztu, ksiądz odwiedza dom, aby wspólnie z nimi ustalić miejsce i przebieg ceremonii, nadając jej wyjątkowy i dedykowany wyłącznie ich dziecku charakter. Prosi m.in o wskazanie cytatów z Ewangelii, które będą odczytane w czasie chrztu, wybranie świętego patrona, który ma chronić dziecko i być jego duchowym przewodnikiem.
Co więcej? Bliscy powinni dedykować dziecku sześć życzeń, które przekazane w czasie ceremonii mają być jego życiowym drogowskazem. Jeżeli rodzice życzą sobie jednego, a nie dwóch chrzestnych to ich życzenie kościół uwzględnia bez sprzeciwu. Jeżeli rodzice mają inne życzenia co do przebiegu ceremonii, kościół jest na nie otwarty i wręcz zachęca, aby uczynić ten dzień wyjątkowym w życiu dziecka i rodziny. Na początku ceremonii, jeden z gości zagrał więc w murach kaplicy Arie J.S. Bacha, a na jej zakończenie My way F. Sinatry.
Muzyka, skrzypce, piękna kapliczka, wyjątkowo przyjazny, pogodny, ciepły w swej przemowie diakon i urok Hani nadały wyjątkową oprawę ceremonii. Nawet jej ruchliwość i swobodne zachowanie, a nawet taneczne ruchy w rytm utworu granego na skrzypcach, nie przeszkodziły i nie irytowały diakona prowadzącego ceremonie chrztu. Cierpliwie, spokojnie i z uśmiechem dbał o właściwy i podniosły jej przebieg.
Jakie to wszystko piękne, jak bliskie sercu, jak ważne, jak inne niż w Polsce. Ze strony diakona padło nawet pytanie jak polewać główkę dziecka wodą, aby nie miało stresu i z uśmiechem na buzi zakończyło ceremonię.
Dlaczego u nas to masowe i bezosobowe kościelne wydarzenia? Dlaczego w Wiedniu, Austrii może być inaczej? Kościół ma przecież tego samego zwierzchnika, te same dogmaty, te same procedury. Dlaczego ten austriacki jest bardziej przyjazny i otwarty na swoich wyznawców? Dlaczego u nas więcej czasu poświęca się wyborowi miejsca konsumpcji i menu dla gości ceremonii niż samej ceremonii?
Emocje i ta dopołudniowa inność dnia sprawiły, że Hanka zasnęła w drodze do domu. Po dłuższej przerwie na jej sen i odpoczynek, zasiadamy w cieniu kasztanów w Schutzhaus Am Schafberg, gdzie nasz bohater dnia zasila brzuszek kęskami smakowitej potrawy i cieszy zabawą kamykami, których mnóstwo pod nogami. A pozostali? Miła obsługa szybko realizuje nasze gastronomiczne życzenia. Tak wegetarianie jak i mięsożercy mogli smakować tutejszej kuchni i cieszyć czasem spędzonym razem w tym jedynym i niepowtarzalnym dniu.
Dzień intensywny, pełen słońca, uśmiechu, zabawy. Dzień pełen wyjątkowych chwil, którą zapewniła tutejsza parafia, diakon jako mistrz ceremonii, goście, rodzice i oczywiście najszczęśliwszy maluch w okolicy..HANIA. Bądź człowiekiem głębokiej wiary i ciesz się chwilą Haneczko.
Komentarze
Prześlij komentarz