Przejdź do głównej zawartości

OSTRÓDA wiosną.

Raz w roku odwiedzamy Ostródę, zwykle zimą lub wczesną wiosną. Mimo obowiązków jakie nas tu zawsze czekają znajdujemy czas na obserwacje przyrody i miejsc, które cieszą tak oko jak podniebienie. Ostróda ma swój niepowtarzalny urok i klimat mazurskiej natury. Na przestrzeni ostatnich lat miasto korzystnie zmieniało swój wygląd. Nowe ścieżki spacerowe, molo, plaża, amfiteatr i duża baza hotelowo-gastronomiczna przyciągają nie tylko nas.

Ostródę otacza pięć malowniczych jezior, a największe z nich Drwęckie ma świetnie zagospodarowany brzeg i piękne molo. Jezioro Sajmino przyciąga dość dużą plażą miejską. Jakby tej wody było mało, przez miasto przepływa wyjątkowa rzeka Drwęcą, która swój początek bierze na wschodnich stokach wzgórz Dylewskich. Jako jedyna w Polsce, na całej swojej długości, jest rezerwatem przyrody i jednym z najpiękniejszych szlaków kajakowych.

Drepczemy po drewnianym molo, które należy do największych tego typu obiektów w Polsce. Szeroki na osiem metrów podest przybrał kształt litery L o długość ramion 50 i 30 metrów. W jego centralnej części zbudowano ośmiokątną altankę dla relaksu i obserwacji wodnej toni. Letnią porą, wieczorami, molo zamienia się w tętniące życiem centrum kultury. Imprezy, w tym przeglądy artystyczne, festiwale oraz koncerty, w połączeniu z doskonałą iluminacją świetlną całego nabrzeża, tworzą niepowtarzalny klimat prawdziwego kurortu. Nabrzeże Jeziora Drwęckiego, wypełniają kafejki, restauracje, tawerny, gdzie małe espresso, lampka wina czy lokalna ryba smakują wyjątkowo.

Wokół miasta, w malowniczym krajobrazie licznych jezior otoczonych wzgórzami morenowymi i urokliwymi lasami ciągną się nitki kanałów łączące zbiorniki i tworzące piękne szlaki wodne.

Oprócz atrakcji budowanych tu w czasie ostatnich dwóch dekad, nie brakuje też prawdziwych zabytków. Listę znakomitości historycznych otwiera Zamek Krzyżacki, ale warto poznać stare kościoły czy rzucić okiem na Wieżę Ciśnień czy Wieżę Bismarcka na nabrzeżu Jeziora Drwęckiego. To pierwsza tego typu budowla z ciosanych kamieni narzutowych w Prusach Wschodnich poświęcona kanclerzowi Niemiec Otto von Bismarckowi. W Polsce było 40 podobnych wież. Do dziś pozostało tylko 17. Wieże Bismarcka powstawały w latach 1869-1934. Te zazwyczaj proste budowle, w kształcie wieży lub kolumny, sławiły cesarza i potęgę Niemiec.

Najsłynniejszy ostródzki zabytek to oczywiście XIV-wieczny, murowany krzyżacki zamek, którego budowę rozpoczął około 1349 roku komtur Ostródy Günther von Hohenstein. Warownię założono na planie czworoboku o wymiarach 44 x 45 m. Wewnątrz zamku znajdowały się kaplica, mieszkanie komtura, refektarz, kapitularz, infirmeria, dormitoria dla braci zakonnych i komnaty gościnne.

Po bitwie pod Grunwaldem, ostródzkim zamkiem na krótko władał książę Janusz Mazowiecki, ale we wrześniu 1410 roku zamek ponownie przejęli Krzyżacy. Jeszcze kilkakrotnie w swojej historii przechodził w ręce różnych włodarzy Czasowo, kwaterował tu król szwedzki Gustaw Adolf, a później Napoleon Bonaparte, skąd zarządzał ówczesną Europą. Podczas ostatniej wojny zamek spalono, a jego odbudowa rozpoczęła się dopiero w 1974 roku. Obecnie mieści się tu Centrum Kultury, Muzeum, Galeria i Biblioteka.

Kolejny punkt naszego spaceru po Ostródzie to niecodzienne centrum przy ulicy Czarnieckiego ze stylizowaną zabudową na bazie starych wojskowych koszar. Pierwsze wybudowano w Ostródzie w latach 40-tych XIX wieku. Określano je mianem "koszar Berga". Kolejne, nazwane koszarami "Grollmana" zaczęto budować 50 lat później. W 1909 roku podjęto decyzję o budowie kolejnych dla pułku artylerii polowej. Koszary zlokalizowano w kwartale miasta wytyczonym przez dzisiejsze ulice Czarnieckiego, Jagiełły, Pieniężnego i Kościuszki. Autorem projektu był prawdopodobnie znany architekt niemiecki Friedrich Heitmann, który zaprojektował liczne urzędy, budowle użyteczności publicznej, kościoły, kamienice i inne budowle tak w Ostródzie jak w regionie. Obecnie, po remoncie i adaptacji w części budynków koszarowych mieszczą się urzędy samorządowe, prokuratura, stowarzyszenia, biura oraz zakłady produkcyjne i sklepy.

W drodze powrotnej do hotelu skręcamy do tutejszej wieży ciśnień. W przeciwieństwie do wieży Bismarcka zachowana w bardzo dobrym stanie. W trzech czwartych wymurowana z czerwonej cegły, okrągła, o stożkowym dachu prezentuje się znakomicie.

Do 1903 roku mieszkańcy Ostródy wodę pitną czerpali z kilku, wykopanych w latach 1818-1898, studni na Starym i Nowym Rynku oraz w rejonie okolicznych ulic. Woda w nich była czysta i smaczna, ale nie zaspokajała potrzeb rozrastającego się miasta. W październiku 1900 roku burmistrz Albert Elwenspek opracował szczegółowy memoriał dotyczący budowy w mieście wodociągów i kanalizacji, a następnie przedstawił go ostródzkim rajcom. Po pełnej akceptacji radnych i formalnym uzyskaniu zezwolenia na budowę wodociągu, 12 czerwca 1902 roku, prace ruszyły. Miasto do budowy sieci zatrudniło berlińską firma Davida Grove, która już 10 lutego 1903 roku oddała jej część do eksploatacji mieszkańców. Rok później Ostróda miała już ponad 13 455 metrów bieżących rurociągu i 515 zainstalowanych wodomierzy.

Mieszczący maszynerię główny budynek wodociągów w kształcie wieży, firma Grove, wybudowała w najwyższym punkcie ówczesnej Ostródy, przy obecnej ulicy Drwęckiej. Umieszczony na jej szczycie metalowy zbiornik na wodę miał pojemność 400 metrów sześciennych, co wystarczało na zaspokojenie potrzeb 26 tysięcy mieszkańców. Solidna, grubościenna konstrukcja wieży, musiała oprzeć się naporowi wiatru i zapobiegać wywoływanym przez odchylenia od pionu, niebezpiecznym dla zbiornika falom wodnym.

Działająca na zasadzie naczyń połączonych ostródzka wieża ciśnień wykorzystywana była jako urządzenie wspomagające w momentach szczytowego zapotrzebowania na wodę, kiedy to same pompy hydroforowe nie wystarczały do utrzymania właściwego ciśnienia w sieci wodociągowej. Ubytek wody uzupełniano w niej nocą. Jej zbiornik traktowany też był jako urządzenie rezerwowe, podłączane do sieci w przypadku awarii pomp i jako rezerwuar wody przeciwpożarowej.

I jeszcze punkt widokowy na wieży kościoła Ewangelickiego przy ul. Sienkiewicza skąd rozciąga się ponoć przepiękny widok na całą Ostródę. Niestety, brama kościoła zamknięta na głucho. Może następnym razem pokonamy 105 stopni schodów, aby oprócz widoków podziwiać także mechanizm sprawnego zegara oraz trzy wielkie dzwony, z których największy ma średnicę 148 cm. Z wieży kościoła odgrywany jest hejnał miasta Ostródy.

Naszą uwagę przyciąga także Kościół NP NMP zbudowany w 1857 roku na wzgórzu górującym nad starym centrum i jeziorem. Piękną ceglaną budowlę w neogotyckim stylu zaprojektował Vincenz Stalz, wybitny architekt niemiecki z Kolonii, autor szeregu świątyń w Niemczech i w Austrii, w tym katedry w Linzu. Najcenniejszym zabytkiem kościoła jest rzeźba Pieta z XIV wieku, gotycka drewniana figura o niezwykłej ekspresji.

Ostródę nazwano niegdyś Perłą Mazur i moim zdaniem wciąż na tę nazwę zasługuje. Bez względu na porę roku miasto ma dużo do zaoferowania tak mniej jak i bardziej wybrednemu turyście. Odwiedzałam to miasto, gdy padał deszcz, świeciło słońce, sypał śnieg i wiał mocny wiatr. Jedno jest pewne, ani nuda, ani głód nigdy mnie tu nie dopadły. Tym razem słoneczna, weekendowa pogoda i budząca się do życia tutejsza natura dały miastu ten błysk pięknego i oczekiwanego prezentu, po który warto było przejechać blisko 800 km. Ach i ten magiczny zachód słońca, który uwielbiam w każdym miejscu na ś
wiecie!

J.22-24.03.2019















































Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.