Przejdź do głównej zawartości

PRZEMYŚL i okolice cd.

W nocy rozpadało się na dobre i najgorzej, że deszcz nie odpuszcza także w ciągu dnia. Nasze rowery mają więc wolne, a my przesiadamy się do samochodu. Plan jest prosty...obejrzeć co nieco z innej niż rowerowa perspektywy jeżeli tylko chłód i woda nas nie pokona. 

Spacerujemy uliczkami Przemyśla z parasolem w ręku. Tak blisko stąd do granicy z Ukrainą, do Lwowa.. Często słychać język ukraiński i rosyjski. Zwiedzamy jedno z najstarszych miast w Polsce, ciężko doświadczone przez historię, bo Austriacy, Niemcy, Rosjanie i Tatarzy przewijali się tutejszymi ulicami przez setki lat i nie zawsze w pokojowych zamiarach.

Nad brzegami rzeki San górują dobrze zachowane i zrewitalizowane kamienice w stylu secesji z widocznym, swobodnym łączeniem tych form z eklektyzmem i modernizmem. Trudno też nie dostrzec licznych wieżyczek i symboli różnych wyznań. Czyżbyśmy trafili do "miasta kościołów" ? Chyba tak, bo zbudowano tu ponad 20 świątyń...prawosławne, greckokatolickie, katolickie i wyznania mojżeszowego. 

W strugach deszczu trafiamy do Kościoła Franciszkanów, a później do Archikatedry Św. Jana Chrzciciela. Teraz odprawiają w niej nabożeństwa w obrządku grekokatolickim. Niestety, wnętrze możemy podziwiać przez zamknięte na głucho, przeszklone drzwi. 

Ulica Klasztorna zabudowana po obu stronach kościelnymi obiektami, prowadzi nas do zamku Kazimierzowskiego. Wzniesiony w okresie XI – XIV wieku za panowania Kazimierza III Wielkiego. Wiele razy przebudowywany. Obecnie mieści się tu amatorski teatr „Fredreum”, będący najstarszym tego typu teatrem w Polsce, a może nawet w Europie.

I jeszcze spacer blisko 20 hektarowym parkiem wzgórza zamkowego, wśród rodzimych gatunków lip, grabów, buków, topoli i pięknie zagospodarowaną przestrzenią. Bez powodzenia próbujemy dojść do fortu "Zniesienie" na wzgórzu 365 m n.p.m. Po drodze mijamy schowane za bardzo wysokim murem budynki klasztoru Karmelitanek Bosych oraz cały peleton rowerzystów, któremu ani deszcz, ani chłód nie przeszkodziły w zmaganiu się z ostrymi podjazdami i zakrętami w ramach trwającej tu imprezy " Bike Town 2015" .

Siostry Karmelitanki przybyły do Przemyśla i tego tajemniczego dla nas miejsca, w 1884 roku, a cały kompleks pochodzi z przełomu XIX i XX wieku, więc jak na Przemyśl jest stosunkowo młody. Ten cichy zakątek, bardzo na uboczu, jednocześnie o krok od ścisłego centrum, skryty za murem, na stromym stoku, w cieniu drzew, z efektownymi, kamiennymi schodami. Nimb zamkniętego, odizolowanego od świata zewnętrznego zakonu, żyjącego w ciszy, kontemplacji i w zgodzie z boskim prawami budzi podziw, ale nie budzi mojego zrozumienia dla tej zakonnej formuły. Bo czy nie większy pożytek ze służby ludziom jak Bogu?

Na krótko opuszczamy Przemyśl, aby nacieszyć zmysły zielenią arboretum w Bolestraszycach. W połowie XIX wieku, na terenie dworsko-ogrodowym, gdzie mieszkał i tworzył malarz Piotr Michałowski, utworzono ten cenny zabytek przyrody. Zrujnowane budynki dworskie wyremontowano i zaadaptowano na pracownie, sale muzealne, pomieszczenia socjalne i gospodarcze. W latach 1975-2002 dr Jerzy Piórecki konsekwentnie organizował obecny kształt arboretum. Jego powierzchnia zwiększyła się z początkowych 9,23 ha do obecnie 308,13 ha.

Zgromadzono tu kolekcje roślin wodnych i bagiennych, kilka tysięcy gatunków, odmian, form roślin rzadkich, zagrożonych, ginących i chronionych we florze polskiej, roślin z rodziny wrzosowatych oraz szklarniowych, użytkowych, a nawet biblijnych. Ogród potrzebuje jeszcze około dwóch tygodni, aby eksplodować burzą kwiatową rododendronów i słońca, które dodałoby temu miejscu dodatkowych barw i uroku. Niestety, nie zaświeciło nawet na chwilkę w czasie naszego spaceru, ale zamieszkałe tu pawie i bażanty ociepliły wszechobecny dziś chłód otoczenia.

I jeszcze wizyta w forcie XII Werner, w Żurawicy, jednym z najstarszych i najlepiej zachowanych fortów Twierdzy Przemyśl. W latach I Wojny Światowej Twierdza Przemyśl zasłynęła jako jedna z największych na świecie. Z dwustu istniejących wtedy twierdz była trzecią pod względem wielkości po Antwerpii i Verdun. Broniła się najdłużej ze wszystkich, bo aż 179 dni i skutecznie blokowała drogę za zachód wojskom rosyjskim.. Poddała się, gdy zabrakło żywności. Fort XII "Werner" to fort główny, artyleryjski IV północnego odcinka obrony. Nazwa pochodzi od pierwszego Komendanta Twierdzy Przemyskiej Antoniego Wernera. Załogę fortu stanowiło 6 oficerów i 310 żołnierzy. Dziś to dobrze zachowane wnętrza z ekspozycją przedmiotów użytkowych i historycznych oraz otoczenie, które pozwala uruchomić wyobraźnię i przenieść się do tamtych czasów. Tylko po co te bitwy, wojny, strategia podboju, próba dominacji i wzajemna agresja? Po co?

I wreszcie zasłużony odpoczynek w poleconej nam restauracji CK Monarchia w Przemyślu. Mocno zmarznięci siadamy w klimatycznych wnętrzach i bardzo blisko palącego się kominka. To wyjątkowe miejsce oferujące kuchnię mieszczańsko- galicyjską przedwojennego Przemyśla. Ciepłe i przytulne wnętrze, utrzymane w CK stylu, przypominają prywatne przedwojenne, miejskie mieszkanie, a zgromadzone tu stare meble, różne bibeloty, obrazy, zdjęcia, lampy, koronkowe obrusy mają swoją duszę i pewnie ciekawą historię. W menu węgierska zupa rybna, kotlet po wiedeńsku, węgierskie gulasze, czeskie knedliki, gęsina, pierogi, pasztety i strudel w kilku odmianach. Do tego wiedeńska kawa Julius Meinl oraz wybór kilkunastu odmian najlepszych herbat podawanych w czajniczkach... I jak stąd wyjść, tym bardziej, że za oknem szaro i wciąż deszczowo ?. Chwilo trwaj!

Chciałbym jeszcze pamiętać, że bliska sercu osoba zainspirowana pięknem Arboretum zaproponowała wskrzeszenie starych pomysłów i idei.. Jakich ? Odpowiedź na to pytanie zostawiam przyszłości, kiedy pojawi się szansa na ich spełnienie.

J. 2.05.2015







 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.