Przejdź do głównej zawartości

Polskie ślady w WIEDNIU cz.5 HANNA

To jest nasz pierwszy wyjazd do Wiednia, na który czekaliśmy wiele lat. Wreszcie możemy podążyć polskimi śladami maleńkiej istoty, dla której miejsce urodzenia i pobytu nie było jej wyborem, a jej rodziców. I stało się....jest nasz kolejny cud natury, Hanna, która 28 kwietnia 2017 powiększyła grono Polaków w Wiedniu i rodzinę.

Nasz zachwyt nad pięknem świata wznosi się na wyżyny, a radość, wzruszenie i fascynacja małą istotką sprawia, że nie idziemy, a unosimy się nad wyznaczanymi przez nią śladami codziennych spacerów.

Czasem wędrujemy zacisznymi uliczkami czy parkowymi alejkami, jeździmy środkami komunikacji miejskiej lub samochodem. Czasem krążymy w niedalekiej odległości od domu, aby w razie potrzeby móc wrócić w jego zacisze, do miejsc i czynności, które dają maluchowi poczucie bezpieczeństwa. Szybko okazuje się, że nasza słodycz nie ma nic przeciwko długim wypadom, żaden hałas nie jest w stanie zakłócić jej długiego i głębokiego snu, czy dobrego samopoczucia, ale, gdy pojawi się jakaś tęsknota czy potrzeba to mama i tata są lekiem na całą złość, a tylko czasem Szumiś lub Babcia.

Każdy dzień to coraz dłuższa koncentracja Hani na obrazie, słowie, dźwięku, czarno-białej stronie książeczki, częstsza słodka minka i słodka bezradność, i kolejny ciuszek, który okazuje się już zbyt mały. Oby każdego dnia przybywało tego bogactwa dobrych wrażeń, a okazji do złości czy niepokoju było jak najmniej.

A przy okazji jak dobrze chociaż na chwilę trafić do świata, gdzie życie jakby prostsze, a uśmiechu na twarzach i spokoju w narodzie więcej. I ten majowy zapach kwitnących wokół drzew i kwiatów, który co roku podnosi mój poziom szczęścia w każdym miejscu, gdzie mogę go chłonąć cała sobą. I jeszcze ta łatwość przemieszczania się tu z dziecięcym wózkiem, bo wokół niezliczona ilość podjazdów, zjazdów, płaskich krawężników, wind, niskopodłogowych pociągowych wagonów czy tramwajów. 

Dziś jest ważne, że świat Hani jest dla niej zdecydowanie prostszy niż dla większości dorosłych, bo czujność i troska rodziców w pełni to gwarantują. Pięknie, że tyle w niej spokoju, harmonii i pogody ducha. No cóż..dobrze być najszczęśliwszym niemowlakiem w okolicy. Tak trzymaj skarbie!

J. 23.05.2017









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.