Przejdź do głównej zawartości

Z niemowlakiem po WIEDNIU, cz.2

Upał nie odpuszcza. Temperatura powietrza bliska 30 stopni. Volksgarten wydaje się więc dobrym miejscem na spacer z niemowlakiem. Po 20 minutach jazdy tramwajem zanurzamy się w miejscu magicznym, w najpiękniejszym ogrodzie w centrum Wiednia. Ten publiczny park stanowi część Pałacu Hofburg i powstał na terenie dawnych fortyfikacji, wyburzonych przez Napoleona w 1809 roku. Założenie Volksgarten zainicjował Ludwig Remy w 1821 roku, a już dwa lata później ogród otwarto dla odwiedzających.

Volksgarten jest typowym założeniem parkowo-pałacowym. W centralnej części ogrodu znajduje się świątynia Tezeusza wzniesiona w 1823 roku. Uwagę przyciąga czarujący pomnik cesarzowej Elżbiety, ukochanej przez poddanych, żony cesarza Franciszka Józefa. W parku ustawiono także kilka fontann, które dają odrobinę ochłody w tak upalne dni jak dziś. Moim zdaniem, największe wrażenie robi jednak przepiękna kolekcja róż pielęgnowana z dużą troską i wiedzą. Radość dla zmysłów wyjątkowa. Uczta dla oczu i ten boski zapach, który otacza Cię zewsząd. Miłośnicy róż będą w siódmym niebie, gdyż zgromadzono tu wiele bajecznych okazów królowej kwiatów.

Niestety, nasza Hania nie doceniła uroków tego miejsca i po dość krótkim tu pobycie obieramy kierunek DOM. Może zapach zbyt intensywny? Może temperatura zbyt wysoka? Może chłód kasztanowej alei i fontann niewystarczający ? Kto to dziś wie ? A pewnie nasz skarb za kilka lat też nie odpowie nam na te pytania. 

Najchętniej korzystamy z bliskości 150 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni Turkenschanzpark czyli Parku Turecki Szaniec. Po kilku minutach spaceru możemy zanurzyć się w soczystej zieleni i krążyć wijącymi się alejkami w otoczeniu innych miłośników tej przestrzeni. W 1683 roku w miejscu parku znajdowały się tureckie umocnienia wojsk oblegających Wiedeń więc swoją nazwą nawiązuje bezpośrednio do tych historycznych wydarzeń. Pośród alejek i drzew postawiono dwa pomniki ukraińskich Kozaków, którzy przybyli pod Wiedeń razem z Janem Sobieskim. Przy jednym z nich umieszczona jest pamiątkowa tablica z inskrypcją w języku niemieckim i ukraińskim. 

Turkenschanzpark to piękne, spokojne miejsce blisko domu, a gwarancja chłodu większa jak w Volksgarten. Tym razem cień pachnących lip, potężne platany, kasztany i lekki wiatr zawiewający od parkowych stawów działają na Hanie dość kojąco. Blisko trzy godziny głębokiego i spokojnego snu wprawia malucha w dobry nastrój mimo dusznego popołudnia.

A ja wciąż jestem pod wrażenie nie tylko pogody ducha i uroku Hani. Podczas każdego pobytu w Wiedniu odkrywam kolejne zalety tego miasta. Tym razem doceniam łatwość przemieszczania się z dziecięcym wózkiem i dotarcia do miejsc relaksu i spokoju. Mnóstwo tu zielonych enklaw, świetnie zagospodarowanych miejsc wypoczynku i przyjazna, dla wszystkich z ograniczonym poruszaniem się, komunikacja  i infrastruktura drogowa. Nie bez powodu Wiedeń, w rankingu The Economist, zajmuje drugie miejsce na świecie wśród najbardziej przyjaznych miejsc do życia.  I oby tę pozycję utrzymał długie lata.                                                                                         

J.29.05-30.05.2017










































Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.