Przejdź do głównej zawartości

Niemieckie impresje. RUDESHEIM am RHEIN.

Rüdesheim am Rhein, stare niemieckie miasteczko, o którym pierwsze wzmianki pojawiły się już w 1074 i jest dziś częścią wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO Doliny środkowego Renu. Otoczone wzgórzami winnic i pełne miejsc, gdzie bez trudu można delektować się miejscowym winem czy brandy i słodyczami lokalnej firmy Asbach.

Nad miastem góruje pomnik Niederwald, postawiony z okazji zjednoczenia Niemiec w roku w 1871 roku, dołem wije się leniwie rzeka Ren. Wystarczył jeden dzień, aby miasteczko i okolice zachwyciły nas klimatem i atmosferą. Brukowane uliczki piękne tak w dzień jak nocą. Wiekowe, ukwiecone kamieniczki dopieszczone w każdym szczególe. Dobra, lokalna kuchnia i autentyczna troska o gościa pozwala na pełny relaks i niekończące się zachwyty nad okolicą z hektarami winnic i zawieszonymi nad brzegami Renu zamkami i małymi miasteczkami. Przereklamowana wydaje się tylko skała Lorelei niedaleko Sankt Goarshausen, wynurzająca się z Renu na wysokość 120 m. Muszę jednak przyznać, że Niemcy potrafią sprzedać legendę syreny Lorelei i liczne opowieści o inspiracji jaką była dla wielu pokoleń muzyków czy poetów i wciąż dobrze na tym zarabiają.

J.21-22.07.2016


















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.