W czasie tego wyjazdu do Niemiec spotyka nas przykre zdarzenie. Jadąc czteropasmową, mocno zatłoczoną autostradą, w okolicach Wurzburga, pęka nam opona w samochodzie. Na szczęście prędkość była około 130 km/h, a mój nawyk mocnego trzymania kierownicy bez względu na miejsce, czas i prędkość z jaką prowadzę samochód, pomógł mi sprowadzić samochód na jeden z bocznych pasów bez karambolu. Dobrze, że nie zawiodła intuicja i że w czasie tych kilku sekund spłynął na mnie dziwny spokój i opanowanie, które pozwoliło bezpiecznie wyłączyć samochód z ruchu i nie używać hamulca w nadmiarze.
Chciał nie chciał, musimy zostać w Würzburgu, gdzie autoryzowany serwis podjął się wymiany felgi i opon. Musieliśmy jednak uzbroić się w cierpliwość i skorygować nasze plany podróży, bo serwis potrzebował na sprowadzenie tych o właściwych parametrach min. 2-3 doby. Otwieram więc przewodnik, szukam hotelu i próbuje wypełnić ten czas oczekiwania, a przede wszystkim wyciszyć emocje i znaleźć miejsce, gdzie mogę podziękować Najwyższemu, że dla Nas jutro też będzie dzień.
Dla wielu Wurzburg to najpiękniejsze połączenie historii, kultury i wina. Szczyci się długą historią. W 2004 roku obchodziło 1300 letnie urodziny. Przed wojną słynęło z pięknej starówki, ale wystarczył jeden nalot aliantów w 1945, aby zniknęło 85% jej zabudowy. Powojenna odbudowa przywróciła świetność głównym zabytkom, ale giną one niestety w morzu nijakiej współczesnej zabudowy. Ważne, że nie zniknęło piękne, pagórkowate i malownicze położenie miasta po obu stronach Menu w otoczeniu uroczych winnic. I tym widokiem sycimy oczy każdego dnia.
W czasie spaceru wokół starego miasta odbywamy podróż przez epoki i style. Do centrum miasta wchodzimy mostem Alte Mainbrucke. Przed nami widoczne dwie wieże Katedry św. Kiliana, czwartej co do wielkości romańskiej budowli sakralnej w Niemczech. Po obu stronach długiego na 180 m, najstarszego mostu w mieście, mijamy monumentalne, barokowe figury świętych i mnóstwo ludzi z kieliszkami wina w ręku pochłoniętych rozmową lub obserwacją ruchu statków i wody na Menie.
Główny rynek Wurzburga to spora przestrzeń dostępna tylko dla ruchu pieszego. Z jednej strony Marienkapelle czyli gotycki kościół z czerwoną ażurową wieżą, a obok cukierkowy Falkenhaus czyli Sokoli Dom w stylu rokoko z fasadą pokrytą licznymi stiukami. Szukam miejsca na małą kawę, ale wokół jakoś obco, bez oczekiwanego klimatu.
Kolejnego dnia docieramy do słynnej wizytówki miasta, wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO czyli Rezydencja Biskupia z dworskim ogrodem i rynkiem rezydencjalnym, a w kolejnym do Twierdzy Marienberg, siedziby książąt i biskupów. Szczególnie ta ostatnia zdobyta przez nas na własnych nogach zrobiła wielkie wrażenie. Cudownie potężna, imponująca, otoczona winnicami, zdumiewa wręcz swoją wielkością i dobrym stopniem zachowania. W środku renesansowy Brunnenhaus z bardzo ważną funkcją, bo strzegł 104 metrowej studni zaopatrującej twierdzę w wodę.
Najchętniej przysiadaliśmy w knajpce przy moście Altenbrucke czyli w Bruckenback Cafehaus lub Alte Mainmuhle. W tej pierwszej swojsko, przyjaźnie, taka jedna wielka rodzina, a w tej drugiej bardziej oficjalnie, drożej, ale konsumpcja w starym młynie, na zawieszonym nad Menem tarasie, też miała swój urok i pozostanie w mojej pamięci na długo.
W końcu zadzwonił długo wyczekiwany telefon z serwisu. Sprawna wymiana felgi i opon wraz z zapewnieniem, że teraz możemy czuć się bezpiecznie. No cóż..Wiara czyni cuda !
J.25-27.07.2016
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa. Cieszę się, gdy moje pisanie zaciekawia czy inspiruje. zapraszam do innych zakątków świata:)
UsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKocham pisać i czytać, że dobrnięcie do końca postu nie jest wyzwaniem i kończy się ciepłym wpisem. dziękuję
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zachęcam do czytania innych postów. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiło czytać. Dziękuję Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pozdrawiam
UsuńNiestety nie miałam jeszcze okazji zwiedzać tych miejsc, ale jestem przekonana, że niebawem się tam pojawię. My często jeździmy autami i wiem że w niektórych krajach wymagane są winiety. Czytałam o tym na stronie https://kioskpolis.pl/winiety-gdzie-je-kupic-i-ile-kosztuja/#kotwica1 i teraz wiem ile one kosztują.
OdpowiedzUsuń