Przejdź do głównej zawartości

Z niemowlakiem po WIEDNIU cz.3

Co zaproponować niemowlakowi w pierwszym, w jego życiu, Dniu Dziecka ? Odpowiedź wydawała się prosta... ulubiony spacer z nadzieją, że kierunek nie ma jeszcze większego znaczenia. Ustalamy, że w tym dniu wyruszymy z Hanią do Pötzleinsdorfercastlepark. Odległość jaka dzieli nas od domu to zaledwie dwa i pół kilometra, a do dyspozycji malucha będzie aż 350 tysięcy metrów kwadratowych zielonej przestrzeni. Miałyśmy nadzieję, że Hania doceni uroki tego miejsca i spędzimy razem kilka godzin w otoczeniu zielonej przestrzeni.

Oj My naiwne! Hania miała w tym dniu większą ochotę na przytulanie się do mamy, niż pobyt w parku.  Po trzech postojach i krótkich drzemkach naszego niemowlaka wracamy do domu. Wizytę w parku zostawiamy na kolejny dzień. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W drodze powrotnej zahaczamy o lokalną knajpkę Herbeck, gdzie także my, te nieco starsze dzieci, mamy swoje pięć minut i jemy smaczny obiad.

Spacerując kolejną uliczką w drodze do domu, zastanawiam się nad historią miejsca, przeszłością jaka stoi za tymi domami, zielonymi podwórkami, nazwami tutejszych ulic i samej dzielnicy. Zwykle przebiegałam tędy bez głębszej refleksji. Spacery z niemowlakiem mają jednak dodatkową wartość nie tylko dla niemowlaka. Gdy dziecko śpi, a ty zaliczasz kolejny kilometr z wózkiem, trudno nie myśleć o tym co wokół i nie zadawać prostych pytań, nawet jeżeli chwilowo nie znasz odpowiedzi. 

Stolica Austrii dzieli się na 23 dzielnice, które zamieszkuje dzisiaj ponad 1 mln 800 tysięcy ludzi. Dużo to i mało, bo to ponad 600 tysięcy mniej niż sto lat temu. W roku 1916 roku Wiedeń był miejscem życia 2.5 mln obywateli Austro-Węgier. Była to największa liczba mieszkańców w całej historii miasta.

Każda z 23 dzielnic miasta różni się architekturą i klimatem. Dzielnice mają swoją nazwę i przypisany im numer. Gdyby zapytać kogoś gdzie mieszka, częściej odpowie podając numer dzielnicy niż jej nazwę. Przypisany dzielnicy numer widnieje na tabliczkach ulic co ułatwia orientacje, gdy odrobinę nas poniesie. 

Nasza 18 dzielnica to historyczne przedmieścia Wiednia czyli Gersthof, Potzleinsdorf, Weinhaus i Wahring. W starożytności była to wąska dolina przecięta górskim potokiem Währinger, który brał swój początek na wysokości 390 m n.p.m na pobliskim wzniesieniu Schafberg. Dla budowniczych ówczesnych osad nie pozostawiał po obu stronach zbyt wiele miejsca. Strumień zbierał wody z ponad 500 okolicznych hektarów. Pod koniec XIX wieku został skanalizowany i dziś płynie pod dość ruchliwymi ulicami Pötzleinsdorferstrasse, Gersthoferstraße, Gentzgasse, Aumannplatz i Wahringerstrasse. Dalej w swoim biegu przecina obwodnicę Gurtel i wpływa do bliskiej nam onegdaj dzielnicy numer 9 Alsergrund. Płynie tu m.in wzdłuż Achamergasse, a swoje ujście, do kolejnej podziemnej rzeki As, ma przy wejściu do domu przy Nußdorferstraße 21, róg Alserbachstrasse. Dalej już tylko Dunaj. Historyczne koryto strumienia służy szeroko pojętej komunikacji miejskiej. Dzisiejsza linia tramwajowa wyznacza jego ówczesne koryto. 

A sam Gersthof, czyli ta część 18 dzielnicy, gdzie jest Hani miejsce na ziemi ? Jego nazwa została po raz pierwszy wymieniona w 1497 roku i pochodzi od nazwiska Georga Gerstlera, właściciela pierwszego gospodarstwa na tym terenie. Gersthof został bardzo zniszczony w czasie drugiego oblężenia Wiednia przez wojska tureckie. W 1684 roku praktycznie nie istniał. Ale już w 1750 roku miał 13 domów, a w 1822 roku 16 więcej i łącznie 308 mieszkańców.

W tamtych czasach ta mała wioska nie posiadała własnego kościoła i została przydzielona do parafii Währinger. Dopiero w 1737 roku Matthew Lydl ze Schwanau wybudował Kaplice św. Nepomucena jako własny dom i kaplice grobową przy Gersthoferstraße 127. Dwa lata później Kaplica św Jana Nepomucena została wyświęcona nie tylko na użytek założyciela, ale jako kaplica publiczna dla wszystkich mieszkańców.

W miarę jak przybywało mieszkańców Kaplica św. Jana Nepomucena była zbyt mała, aby pomieścić wiernych. Powstał więc pomysł wybudowania Kościóła św. Leopolda przy Bischof Faber Platz w samym centrum Gersthof. Kościół został zaprojektowany przez wiedeńskiego architekta Richarda Jordana w stylu neogotyckim na prostokątnym placu otoczonym przez budynki mieszkalne. Kościół parafialny oddano wiernym w 1891 roku. 

Z czasem stara kapliczka została zapomniana i popadła w ruinę. Po drugiej wojnie światowej z inicjatywy Leopolda Rosenmayra odzyskała dawny blask i w 1979 roku została przywrócona wiernym.

Pierwszym burmistrzem Gersthof został w 1850 roku były sędzia Johann Schwarz. Jego następcą został Karl Bastien, który aż przez 28 lat piastował tę funkcje i to jemu dedykowana jest urocza, tutejsza uliczka Bastiengasse. W 1880 roku konsekrowano tu cmentarz i równolegle zaczął się rozwój tej części wiedeńskich przedmieść. Alt Gersthof kończył się przy górskiej drodze Erndtgasse. Od 1874 małymi krokami, na pustych terenach poniżej Erndtgasse budowano Neu Gersthof. Obszar wyznaczały kolejne zasiedlane ulice Bastiengasse, Gersthoferstraße, Schindlergasse i Alseggerstraße. W 1890 roku wieś liczyła już 317 domów.

W 1890 roku Komitet Narodowy Dolnej Austrii postanowił zjednoczyć Wiedeń z przedmieściami. Ustawa weszła w życie w dniu pierwszego stycznia 1892. M.in Gersthof, Wahring, Pötzleinsdorf Weinhaus włączono do 18 dzielnicy Wiednia... Währing. Teren wsi Gersthof to było wówczas 117 hektarów i 3.984 mieszkańców. W 1898 roku, na granicy Gersthof i Weinhaus, otworzono stacje kolejową obsługiwaną dziś przez pociągi S Bahn .

Gersthof dziś, to obszar głównie mieszkalny i dość ciasno zabudowany. Od 1880 budowano tu małe wille z ogrodem, a po 1890 roku jego niezamieszkałą wówczas przestrzeń stopniowo zabudowywano kamienicami. W jednej z tych, budowanych w 1898 roku, kamienic zamieszkała Hania. Może kiedyś uda się dotrzeć do ponad stuletniej historii tego domu ?

Po powrocie z refleksyjnego spaceru nasza Hania zasnęła na blisko godzinę, ale już w swoich kątach. Dlaczego dopiero teraz ? Może magia miejsca ? Może nastrój dnia ? Ot co!

J. 1.06.2017










































Komentarze

  1. Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo i zachęcam do kolejnych, spacerów po tym magicznym mieście. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.