Przejdź do głównej zawartości

Doliną KWISY.

Po apetycznym śniadaniu w naszym małym domku, nasz plan na dziś to zwiedzanie pięknej budowli położonej tuż obok, też otoczonej parkiem czyli Dom Zdrojowy Uzdrowiska Świeradów i dalej spacer do wodospadu nad Kwisą

Podziw budzi wysoka na 46 m wieża zegarowa, a wewnątrz najdłuższa wśród dolnośląskich uzdrowisk, 80 metrowa hala spacerowa o modrzewiowej konstrukcji, z piękną roślinną polichromią, witrażami i herbem rodziny von Schaffgotsch umieszczonym nad sceną. Przy wejściu do Hali Spacerowej korzystamy ze źródła wody pitnej i prawie każdy z nas wlewa w siebie kilka kubeczków tego ponoć zdrowego napoju.

Na miejscu Domu Zdrojowego już w w XVIII wieku stał Dom Źródlany, który spłonął w 1895 roku. Obecny obiekt wybudowano z inicjatywy i dzięki funduszom Schaffgotschów pod koniec XIX wieku. Budynek zaprojektował znany architekt Grosser, a pracowało przy nim ponad sześciuset robotników. W pięknym, bogato zdobionym, luksusowym budynku, na parterze znajdowały się salony służące rozrywkom i odpoczynkowi, a na piętrach przygotowano siedemdziesiąt komfortowych pokoi gościnnych. Hala spacerowa, także wówczas, budziła zrozumiały zachwyt, a liczni kuracjusze pili wodę z ozdobnego ujęcia wody przy wejściu i odpoczywali na 160-metrowych tarasach zdrojowych. Wybudowano wówczas, już nieistniejącą niestety, muszlę koncertową, sztuczną grotę z naciekami, korty tenisowe oraz przygotowano starannie zaprojektowane zespoły parkowe.

Dziś wewnątrz hali oprócz pijalni, ulokowano kawiarnie, sklepiki i kącik szachowy, z którego korzystają nasze skarby i rozgrywają między sobą kilka partii szachów w obecności i przy udziale licznej chwilami publiczności. Miejsce mocno klimatyczne, ale dziś daleko mu do luksusów wieku minionego.

Po wyjściu z Domu Zdrojowego podążamy wzdłuż  Kwisy do położonego w malowniczym miejscu, sztucznie utworzonego, wodospadu. Idziemy w kierunku Szklarskiej Poręby, aby po około 4 km, na końcu miasta Świeradów, stanąć nad wodospadem. Nasz najmłodszy skarb przed wejściem na tamę uzbroił się w drewniany kij, aby chronić siebie i siostry, bo kto to wie co z lasu może wyskoczyć?

Kwisa to najdłuższy dopływ Bobru, o długości 126,8 km ze źródłami na wysokości ok. 1020 m n.p.m. Jej wijąca się wstęga przecina liczne izerskie miasta i wsie. Dawniej zasłynęła z krótkotrwałej gorączki złota jaka wybuchła na Pogórzu Izerskim w okolicach Gryfowa Śląskiego, dając początek górniczemu miasteczku Goldentraum czyli Złoty Sen, a dziś niewielkiej wsi Złotniki Lubańskie.

Kwisa to także duża zmienność stanów wody, znaczne różnice przepływów. Niestety, niezwykle często dawała się we znaki osadnikom od najdawniejszych czasów. Katastrofalna powódź z lipca 1897 roku skłoniła ówczesne władze Śląska do budowy kompleksowego systemu ochrony przeciwpowodziowej. W latach 1905-1920 wybudowano dwie zapory, Leśniańską i Złotnicką. Wspomaga je suchy zbiornik przeciwpowodziowy w Mirsku, zbudowany na prawym dopływie Kwisy czyli Długim Potoku. Od średniowiecza z Kwisy, w okolicach Świeradowa, pozyskiwano także inny drogocenny surowiec, złoto aluwialne, a górną Dolinę Kwisy penetrowali tzw. Walończycy czyli poszukiwacze kruszców i kamieni szlachetnych. 

Do centrum Świeradowa Zdroju wracamy odrobinę skorygowaną trasą. Wokół piękne widoki, delikatne słońce i tylko dwa postoje. Jeden w popularnej wędzarni ryb Nad Kwisą, a drugi w greckiej restauracji Kalamata, której humus tak bardzo rozsmakował naszą gromadkę. Po ponad 12 kilometrach marszu wracamy do parkowego, stuletniego domku. Jedni z nas, przy kolejnej porcji humusu, rozgrywają partię kierek, a inni oglądają kolejną część Harrego Poterra. Dla każdego coś miłego.

J.27.08.2017



































Komentarze

  1. Świetna relacja i zdjęcia. :) Z przyjemnością przeczytałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Fajnie jak pisanina sprawia przyjemność nie tylko piszącemu. Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.