To kolejny, wakacyjny wyjazd dziadków z wnukami. Tym razem na miejsce wypoczynku wybieramy Świeradów Zdrój, największe miasto w Izerach i jednocześnie największe i najbardziej popularne uzdrowisko Karkonoszy. Późnym popołudniem dojeżdżamy do miejsca naszego tu pobytu, który na tle pobliskich willi wygląda jak domek dla lalek zanurzony w zieleni tutejszego Parku Zdrojowego. Po szybkim i sprawnym zakwaterowaniu ruszamy na spacer po pierwsze wrażenia i rozeznanie w lokalnej topografii.
Długa tradycja uzdrowiskowa miasta została zapoczątkowana odkryciem w 1783 roku, szczególnych właściwości szczawianów radoczynnych i ich dobroczynnego wpływu na ludzki organizm, bo poprawiał apetyt, likwidował stany lękowe, leczył choroby reumatyczne i układu krążenia. Jak grzyby po deszczu powstawały domy gościnne dla kuracjuszy i przybywali tu kolejni ludzie zajmujący rolnictwem, wyrębem lasu, a przede wszystkim działalnością turystyczną.
Jeszcze przed pierwszą wojną światową, miasto zyskało połączenie z Mirskiem, elektryfikację i brukowane drogi. Z każdym rokiem rosła liczba kuracjuszy, a uzdrowisko działało nawet podczas drugiej wojny światowej. Tutejsze wody mineralne, złoża borowiny, wody radonowe, podgórski klimat, liczne szlaki turystyczne sprawiły, że już przedwojenny Bad Flinsberg był największym i najważniejszym ośrodkiem sportów zimowych, a zarazem kurortem położonym w północnej części Gór Izerskich na wysokości 530 – 1107 m. i trzecim w Niemczech, pod względem wielkości, uzdrowiskiem z naturalnymi źródłami zawierającymi radon. Uzdrowisko cieszyło się dobrą sławą na całym świecie i liczyło około 3 tys. mieszkańców.
Po wojnie zmieniono nazwę miasteczka na Wieniec Zdrój, a już w 1946 roku, plebiscytem wśród ludności, wprowadzono obecną nazwę Świeradów Zdrój i nadano mu prawa miejskie. Nazwa miasteczka nawiązuje do licznych w okolicy lasów świerkowych oraz źródeł wód radonowych.
W czasie tego pierwszego spaceru zachwycają.. zadbany park zdrojowy, szeroka, spacerowa promenada, kręte, pełne zieleni uliczki, spójna architektura schowanych w cieniu drzew uroczych willi, ukwiecone skwery, ogólnie dostępne urządzenia do ćwiczeń fizycznych, miejskie pole do minigolfa, tenisa, świetnie oznaczone trasy rowerowe i szlaki turystyczne, wszechobecne czeskie piwo czy piękny Dom Zdrojowy. Wokół wielu rowerzystów i mniej lub bardziej zaawansowanych wiekowo turystów, rozbrzmiewający powszechnie język niemiecki i... żaba.
Dlaczego żaba? Legenda mówi, że przebywający na terenie Świeradowa-Zdroju, ówczesnego Bad Flinsberg, berliński lekarz zauważył, w jednym ze źródeł martwą żabę. Podczas następnego spaceru w okolice źródła, żaba nie ulega rozkładowi. Zaintrygowany tym faktem napisał w swoim dziele, z 1572 r. o świeradowskich wodach krótką wzmiankę i na tej podstawie wskazał ich lecznicze właściwości.
Dopiero w 1739 r., na zlecenie hrabiego Schaffgotscha, powołana została komisja lekarska złożona z lekarzy specjalistów z Mirska, Lwówka Śl. i fizyka z Gryfowa Śl., do dokładnego przebadania składu chemicznego wód. Wszyscy zgodnie uznali je za lecznicze, a żaba pozostała wieczna do dziś i jest jednym z symboli miasta.
Większość z nas, po długiej podróży i krótkim spacerze, marzy już tylko o spokojnej nocy i zasłużonym odpoczynku, i nawet namowy na jedną, rodzinną partyjkę Eurobiznesu lub Kierek nie przekonały nas do zmiany planów. Może sprawił to ten unikatowy klimat miejsca, a nie zmęczenie podróżą ? No cóż, na końcówkę dnia marzenie może być tylko jedno...zdrowy, głęboki sen. Ot co!
J.25.08.2017
Swietny wpis!
OdpowiedzUsuń