Przejdź do głównej zawartości

Przystanek MADRYT

W drodze na KUBE, na jeden dzień trafiamy do Madrytu, najwyżej położonej stolicy Europy. Te kilkanaście godzin to ledwie dotknięcie miasta jego atrakcji, zabytków, kuchni i atmosfery.

Pogoda nas nie rozpieszcza, szaro, mokro i chłodno. Mamy zbyt mało czasu, aby stanąć w kolejce do Muzeum Prado, jednego z najważniejszych muzeów na świecie, ale wystarczyło, aby dotrzeć do serca miasta Puerta del Sol czyli Bramy Słońca, owalnego placu otoczonego ze wszystkich stron kremowymi XVIII-wiecznymi domami, parku Retiro, Pałacu królewskiego, królewskiego ogrodu botanicznego, powłóczyć się wąskimi uliczkami 3 milionowego miasta, zjeść ulubione danie miejscowych... flaczki callo i wrócić na lotnisko Barajas, skąd liniami Iberia obieramy jedyny i oczekiwany kierunek.... HAWANA.

J.3,4.11.2008











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.