Przejdź do głównej zawartości

Plaża z historią w tle.

Noc spędzamy nad brzegiem oceanu. Wokół żywej duszy. Spokojnie, bezpiecznie, sucho, ciepło? Czy na pewno? A powietrze, aż dech zapierało, świeże, rześkie, wilgotne i ten szum oceanu w tle. I ten bezkres i łagodność oceanu, i nasza świadomość jego niewyobrażalnej siły i zmienności.  Jakby tego nie opisywać, magia, której warto było dotknąć. Nawet przestrogi miejscowych policjantów, którzy nagle wyrośli przed nami by ostrzec, że to nie miejsce na biesiady i nocleg, bo może być przypływ, że może być niebezpiecznie, na nic się zdały. Dodatkowo, przekazana im buteleczka polskiego spirytusu miała wyjątkowy dar przekonywania, że racja jest po naszej stronie...czyli sucho, ciepło i bezpiecznie. Zniknęli tak szybko jak się pojawili. Ciekawi byliśmy tylko ich reakcji na pierwszy łyk tego polskiego monstrum.

Zasypiamy na plażowych leżakach z hasłem "byle do rana", tym bardziej, że niedaleki bar "Hemingway" powinien jutro otworzyć swoje podwoje dla głodnych i odurzonych morską bryzą. 

Po skromnym śniadanku w towarzystwie plagi morskich świnek, wracamy na stały ląd, do Santa Clara na miejsce rewolucyjnej bitwy El Tren Blindado oraz do muzeum Che Guevary i knajpki z miejscową kapelą i wystarczy tych wrażeń jak na jeden, krótki dzień i odrobinkę drugiego.

J. 14-15.11.2008r.










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.