Plażowania na Siboney wyjątkowo nie polecam, chyba, że szum fal Zatoki Karaibskiej komuś wystarcza. My do późnego wieczora zostawiamy wybrzeże i wyruszamy do zagubionej w dżungli plantacji kawy, później ogród botaniczny, delfinarium i muzeum motoryzacji, bo tych ulicznych eksponatów wciąż nam mało.
Dziś dzień relaksu, spokoju, piękna natury i zapachu kawy. Czego chcieć więcej? Dobry nastrój udzielił się nawet oponom naszego autka i odważnie zapragnęły lepszego bieżnika. No cóż, szybki, drogowy serwis wulkanizacyjny i kolejny homar zniknął z naszych talerzy jeszcze przed północą. Chwilo trwaj!
J. 12.11.2008 r
Komentarze
Prześlij komentarz