Przejdź do głównej zawartości

W drodze do CHIANG KHONG

Rano wyjeżdżamy do sennej, graniczącej z Laosem małej wioski Chiang Khong. Jedziemy przez górskie rejony osławionego "złotego trójkąta" u zbiegu Tajlandii, Laosu i Birmy. 

Po drodze zatrzymujemy się na małe co nieco i krótkie przerwy. Na stoiskach lub wózkach bogactwo ziemi i tajskiej kuchni, której podstawą jest ryż robiony chyba na tysiąc sposobów. Gotowany, na parze, smażony czy jako kleik. Jest dodatkiem do mięsa i ryb, ale bywa też daniem samym w sobie, podawany na przykład z sosem sojowym lub rybnym. Używają też sporo makaronu sojowego lub ryżowego. Najbardziej rozpoznawanym daniem tajskim jest Tom Yam czyli ostro-kwaśna zupa przygotowana na bazie rosołu z krewetkami lub kurczakiem z dodatkiem m.in. trawy cytrynowej, chili i czasem mleka kokosowego, którą jadałam w Bangkoku. Smak każdej zupy był jednak inny, bo to też talent i fantazja kucharza więc raz smakowała lepiej raz gorzej, a receptura ponoć ta sama.

Tajska kuchnia nie jest jednorodna. Nieco inne potrawy jada się na północy, a inne na południu. Północ to dania mniej ostre z przewagą mięsa. Na południu króluje ponoć kokos, a dokładniej jego mleczko dodawane do wielu dań. Z kokosa wytwarzany jest też olej o charakterystycznym smaku, na którym smaży się potrawy. Na talerzach dominują owoce morza, skorupiaki, ryby, homary, kałamarnice. Wschód Tajlandii to z kolei dania dla nas mocno egzotyczne. W czasie podróży do Chiang Khong mogliśmy spróbować żab w sosie czy też grillowanych lub smażonych owadów o smaku chipsów, albo jajek z embrionami pisklaków gotowanych w gorącym źródle o zapachu kwasu siarkowego. Skończyło się na ryżu z warzywami i bananach. 

W końcu późnym wieczorem witają nas zatopione w zieleni bungalowy, gdzie wrzucamy bagaże i po krótkim odpoczynku ruszamy na spokojny spacer uśpionymi bulwarami Mekongu. Laos coraz bliżej.

J.12.02.2010


















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.