Przejdź do głównej zawartości

PUNTA ARENAS c.d.

Pogoda pozwala nam wypłynąć na wyspę Magdaleny, gdzie biwakują pingwiny i na wyspę Marty, ulubioną miejscówkę uchatek. Chodzimy wyznaczoną ścieżką wśród pingwinów Magellana, zaglądamy im do norek skąd często swoje łebki wychylają ledwo opierzone młode. 

Na wyspie nie brakuje stojących cierpliwie na jednej nodze mew południowych, petrelcy, wydrzyków amerykańskich czy ostrygojadów magellańskich. Ale aktorami pierwszoplanowymi są oczywiście pingwiny. Obserwacja ich zachowania daje nam dużo radości, chociaż wielka siła wiatru nie sprzyja spacerom i chwilami zazdrościmy im tych cichych norek. 

W drodze powrotnej do apartamentu, ostatnie nasze spotkanie z historią i architekturą miasta. Idziemy śladami Mendeza, króla Patagonii czy Sary Braun, damy Chile. Mijamy charakterystyczny pomnik patagoński, pasterz z owcami. Podążamy wzdłuż wyschniętego kanału, drepczemy po mieście, które ma wiele ciekawych, starych budynków. Styl hiszpański miesza się z francuska secesją i angielskim neoklasycyzmem. Także tu, jak w całej Ameryce Płd. piękna architektura jest niestety zasłonięta plątaniną przewodów elektrycznych, które uniemożliwiają zrobienie czystego zdjęcia. Idziemy głównym placem, który jak i w innych miastach regionu nazywa się Plaza de Armas i ulicami Bolivar, O’Higgins, Marti… Wokół placu piękne, stare drzewa, liczące sobie ponad sto i więcej lat.

Na wielu zabytkowych lub pamiątkowych domach, wiszą tabliczki z informacją o historii domu. W tym mieście mieszkał sam Amudsen przed swoją pierwszą wyprawą arktyczną w 1897 roku. Budynek banku Punta Arenas, otwarty w 1909 roku, mieścił Klub Brytyjski, który w 1916 roku służył jako kwatera Sir E. Shackletona, w czasie organizowania ekspedycji ratunkowej dla członków jego załogi, uwięzionej w lodach przy wyspie Słoniowej. Z kolei, na starym budynku poczty, tablica informuje, że stąd Robert Falcon Scott, w 1904 roku wysłał około 400 listów, informujących o szczęśliwym powrocie z Antarktyki jego statku ”Discovery”. Podziwiamy piękny, stary pałac przy głównym placu, wybudowany przez francuskiego architekta Mayera, który w 1981 r ustanowiono narodowym zabytkiem chilijskim. Był siedzibą Sary Braun Hamburger, jednej z najbardziej znanych dam Patagonii. Jej rodzice, obywatele Republiki Łotewskiej, osiedlili się w Punta Arenas w 1874 r. Sara miała wówczas 12 lat. Wyszła później za mąż, za Portugalczyka Jose Nogueira, pioniera handlu, żeglugi i przemysłu. Mieszkała w tym pałacu do swej śmierci. Zmarła w wieku 92 lat, w 1955r. Obecnie budynek mieści klub, restauracje i hotel.

W mieście nie trudno trafić na pomniki poświęcone konkwistadorom. Ogólna zasada ich projektowania...na szczycie on, zdobywca i ujarzmiciel, w towarzystwie obowiązkowej armaty, karabinów i powiewającego sztandaru Hiszpanii. W dole tubylcy w malowniczych pozach, często jako niewolnicy pracujący dla najeźdźców. Na niektórych pomnikach, po bokach, niewiasty nagie i kształtne, nieraz o kształtach syren, które podtrzymują różne symbole chwały i męstwa. Przy porcie trochę nowoczesnych budynków i pomost z wielką ilością mew i kormoranów. W strefie brzegowej widoczne tablice ostrzegające przed tsunami.

Dość zmęczeni znajdujemy cichą, smaczną restauracyjną przystań. Po kolacji, mimo zmierzchu i chłodu, idziemy jeszcze na lokalny cmentarz, który chociaż jest smutnym miejscem, potrafi, jak inne już odwiedzane w tej części świata, zachwycić architekturą.

Wieczorem wracamy z siatkami zakupów przed jutrzejszą podrożą do Ushuaia., ale przed wyjazdem cieszy nas wieczór andrzejkowego solenizanta uświetniony tortem, bąbelkami, pingwinkiem i domowym kinem z "Epoką lodowcową" na zakończenie długiego dnia. 

J.29.11.2014


















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.