Żegnamy XIAN. Lokalne lotnisko robi wrażenie, jak wiele innych miejsc w Chinach. Trzy potężne terminale i samoloty, które w portach europejskich obsługują głównie loty transkontynentalne. Liczna obsługa na pokładzie nie zaskakuje, bo tu każdy musi mieć prace.
Drobna refleksja. W czasie spokojnego lotu zrozumiałam, że każdy Chińczyk ma bardzo wąska specjalizację. Ma wykonać zadanie od punktu A do punktu B. Jeżeli oczekujesz, żeby ten mocno wyspecjalizowany Chińczyk wyszedł poza te granicę to możesz poczuć rozczarowanie. Mam wrażenie, że otwartość umysłu i umiejętność wyjścia poza przydzielone zadania nie jest ich narodową cechą. Ta siła Chin to masowa specjalizacja.
Wizjonerstwo nie może być masowe, bo kto by to nierealne przekuwał w realne ? " Białas" jak ma problem to tylko musi trafić na właściwą specjalizację Chińczyka i jego problem zostanie rozwiązany. Czy to duże wyzwanie ? Pytanie chyba bez prostej odpowiedzi.
Potężny samolot wypełniony do ostatniego miejsca. Po krótkim locie, twardo ląduje w CHENGDU. "Stoimy" u wrót TYBETU. W kolejnym ciekawym hostelu, pełnym drobiazgów, zdjęć i lokalnych elementów wystroju, które nie pozwalają zapomnieć, że jesteśmy w SYCZUANIE! Czy nas zaskoczy ? Czy nas zachwyci ? Czy będzie gościnny ? Głównie dla niego tu jestem i Shaolinu , ale ten boleśnie rozczarował. Wieczorem wyjście na przedstawienie opery syczuańskiej. Stroje wieczorowe odprasowane, fryzjer zamówiony, kosmetyczka też ?! ...a to taki drobny żarcik. Ale wcześniej spacer rozpoznawczo - zapoznawczy po mieście, które warte było nocnego wstawania.
J. 7.08.2012
Komentarze
Prześlij komentarz