Przejdź do głównej zawartości

OKAYAMA-OSAKA.

Mimo dużego wysiłku dwóch ostatnich dni, dzień zaczynamy dość wcześnie. Już przed ósmą rano jesteśmy na dworcowej stacyjce Konzoji, bo jak nazwać coś, co ma kilka siedzeń, zadaszenie i kolejowe rogatki opadające na kilkanaście sekund przed przejazdem pociągu. Miejsce to, niczym skromny, niezauważany, nienachalny i pokorny Japończyk, nie robi wrażenia, a jednak spełnia swoją rolę.
Na naszej japońskiej trasie dojeżdżamy kolejnym pociągiem do Okayama. To jakby podróż sentymentalna, bo byliśmy tu już dwukrotnie przed i po wyprawie rowerowej. Okayama jest jednym z niewielu japońskich miast, które utrzymują sieć tramwajową. Miasto liczy ponad 600 tys mieszkańców i jest ważnym węzłem kolejowym wyspy Honsiu. I nie pozostaje nam nic innego, jak do miejsca przez nas odwiedzanego, dojechać jednym z miejskich tramwajów, którego model stałby w Polsce w muzeum transportu, a tu wciąż sunie po torach i bezpiecznie dowozi do celu.

Trafiamy do jednego z trzech ponoć najpiękniejszych ogrodów Japonii Korakuen. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Jesteśmy tu w czasie, kiedy wiśnie już zrzuciły liście, a klony potrzebują jeszcze kilkunastu dni, aby zauroczyć swoją barwą. W ogrodzie zebrane poletko ryżu, przekwitłe zagony herbaty czy kwiatów lotosu nie dodają mu uroku.

Japońska jesień to nie najlepszy czas na ogladanie takich miejsc. Dla mnie to zwyczajny japoński teren zielony, w którym dokładają wszelkiej staranności, aby zachwycić, ale przyroda ma swoje cykle i gdyby nie barwy pozujących do zdjęć nowożeńców, mogłabym powiedzieć, że to jedynie zadbany, zielony teren w zurbanizowanym mieście. Założony w XVII wieku, zniszczony powodzią w 1934 r i zawieruchą wojenną 1945 r. Dziś chroniony prawnie jako dziedzictwo historyczno-kulturowe i wartość ponadczasowa. Dobrze jednak odwiedzać takie miejsce w okresie pełnej wegetacji zgromadzonych drzew, krzewów i kwiatów, bo poza sezonem kwitnienia daje jedynie komfort wypoczynku, ale nie tym co wpadają tu na jedną godzinę.

W parku otaczającym Korakuen, tłumy Japończyków. Na tymczasowej scenie tańce i śpiewy w stylu Koła Gospodyń Wiejskich. Ktoś robi pokaz wyrabiania ryżowego ciasta, a ktoś inny rozłożył stragan z tradycyjnym, japońskim obuwiem czy krosna do wyrobu mat, a ktoś jeszcze częstuje mnie cukierkiem, bo pewnie śpiewy i tańce wprawiły go w dobry nastrój. Wszędzie mnóstwo rodzin z dziećmi i bajkowych postaci zachęcających do robienia wspólnych zdjęć. Jednym słowem niedzielne igrzyska.

Dochodzimy też do Zamku Wron zbudowanym przez rodzinę Nawa w XIV w. Podobnie jak w Matsumoto czarny kolor budowli zdecydował o jego nazwie. W czasie drugiej wojny światowej całkowicie zniszczony, czekał cierpliwie, aż do 1966 roku, aby nadano mu blask przeszłości. Zamek udostępnia kolekcję sprzętu i broni z epoki. Pewnie warto ją poznać, ale dla mało zorientowanego w historii Japonii turysty byłby to tylko okazjonalny spacer. Idziemy więc dalej wprost na dworzec kolejowy, aby dotrzeć do Osaka.

Dzięki JR już przed godziną 13 jesteśmy 200 km dalej od Okayamy. Ja, jeszcze w pociągu mam nadzieję na coś szczególnego. Niestety, czasem moje wyobrażenie rozmija się z rzeczywistością i dzisiejsze popołudnie jest tego potwierdzeniem. 

Osaka to jedno z najważniejszych miast Japonii z ponoć malowniczymi terenami. Piszę ponoć, bo wyjazd na kilka godzin do Osaka był według mnie nieporozumieniem tym bardziej, że zabrakło także elastyczności i otwartości programu, a rowerowe zmęczenie wciąż w nas siedziało.

Miasto już od pierwszych minut przybycia szokuje rozmachem dworca kolejowego i podziemnym, jednym z największych centrów handlowych świata Umeda. Nasza trasa z peronu linii kolejowej do linii metra, którym poruszamy się po Osaka to odległość liczona w kilometrach. Tylko w centrum Umeda, bywa blisko 400 tys odwiedzających dziennie. Można więc sobie wyobrazić skale ruchu w tej części miasta i wokół nas.

Osaka to trzecie co do wielkości miasto Japonii, na wyspie Honsiu, w delcie rzeki Yodo i nazywane Wenecją Dalekiego Wschodu ze względu na liczne kanały i ramiona rzeczne, przez które przerzucono prawie 1300 mostów. Co ciekawe, ulice Osaki przecinają się pod kątem prostym, a dzielnice przemysłowe położone są w zachodniej części miasta oraz na obrzeżach. Co to oznacza? Porządek urbanistyczny, dobrą koegzystencję między nowoczesnością i tradycją jakże zakłóconą w dotychczas widzianych przez nas miastach i miasteczkach. 

Niestety, nie mamy okazji potwierdzić tego w rzeczywistości. Dlaczego? Na ulicach miasta i w parku przy Zamku Osaki jesteśmy raptem jedną godzinę. Resztę czasu zajmują nam przejazdy i przejścia podziemnym miastem Osaka i wizyta w Muzeum Morskim. Pomysł odwiedzenia tu tylko Zamku Osaka i Muzeum Morskiego nie był najlepszym pomysłem. Osaka zasługuje na więcej czasu lub większą elastyczność programu lub inny dobór miejsc. 

Owszem, Zamek Osaka, nazywany też brokatowym, odegrał znacząca rolę w procesie jednoczenia Japonii w XVI, ale jego zewnętrzny urok dobrze tez oddają pocztówki. Dopiero w 1997 roku doprowadzono go do stanu świetności, w jakim był jeszcze w epoce Edo. Zamek jest kopią oryginału wykonaną z betonu, włącznie z windami, a wnętrze nie przypomina wnętrz japońskiego zamku. Zachwyca z zewnątrz. W roku 2006 otrzymał 53 lokatę wśród 100 najpiękniejszych zamków Japonii. Jego właścicielem jest miasto Osaka, a gruntu rząd Japonii. Jeżeli nie ma czasu na dłuższy pobyt w mieście czy nawet otaczającym go parku na zamkowym wzgórzu, aby przy okazji cieszyć oczy widokiem budowli, to wystarczy obejrzeć jego zdjęcia, a swoje stopy skierować w inne miejsce. 

Osaka jest jednym z największych portów morskich Japonii, wielkim ośrodkiem finansowo-handlowym, w którym odbywają się międzynarodowe targi, oraz ważnym węzłem komunikacji kolejowej, drogowej i lotniczej. Na terenie miasta działają dwa uniwersytety i to w Osace odbyła się pierwsza w Azji wystawa światowa Expo'70, która zgromadziła ponad 64 mln zwiedzających. Zdarzenie to zareklamowało miasto na świecie, jako atrakcyjne miejsce do zakładania filii zagranicznych korporacji. W późniejszych latach Osaka również prezentowała się, jako korzystny ośrodek do międzynarodowych konferencji, wystaw i imprez sportowych i kulturalnych. Miasto jest obecnie jednym z najdroższych, ale też jednym z najbogatszych na świecie, a jego mieszkańcy prowadzą życie o wysokim standardzie. Nawet Tokio ma ponoć kompleks Osaka.

Miasto ma wiele ciekawych muzeów oprócz Muzeum Morskiego... Sztuki Orientalnej, Historyczne Miasta Osaki, Wina i Muzeum Piwa. W Kraju Kwitnącej Wiśni Osaka jest uważana za jeden z najważniejszych ośrodków japońskiej sztuki teatralnej i sztuki lalkarskiej. Ma mnóstwo parków idealnych na spacery m. in. Sumiyoshi, Osaka Business Park, czy Tennoji Koen. Ważnym punktem jest świątynia buddyjska Shitennoji Tennoji, tzw. Świątynia Czterech Królów Nieba, jedną z najstarszych świątyń buddyjskich datowanych na 587r.

Podczas II wojny światowej Osaka była jednym z ważniejszych celów amerykańskich nalotów bombowych i straciła prawie wszystkie zabytki, a miasto zostało doszczętnie zniszczone. Po 1945 r. odbudowano metropolię opierając się na nowatorskich planach urbanistycznych, która stała się nową potęgą ekonomiczną i konkurencją Tokio.

Osaka mimo rozwoju przemysłowego nie zatraciła walorów przeszłości, jakim jest jej kulturowe bogactwo. Oprócz sztuki lalkarskiej i teatralnej ciekawostką jest Dotonbori, dzielnica teatrów, kabaretów, restauracji z lokalnymi potrawami, klubów karaoke, kasyn i salonów gier. W Dotonbori fasady budynków ozdobione są fantastycznymi reklamami mechanicznymi, a wejścia restauracji, klubów i salonów gier otoczone są gigantycznymi, podświetlanymi maskami i rzeźbami. Dzięki olbrzymim telebimom, bilbordom na ścianach budynków, świetlnym szyldom i neonom odbijającym się w wodach kanału, miejsce stało się jedną z kilku inspiracji dla Ridleya Scotta w stworzeniu futurystycznej metropolii w filmie Łowca androidów.

Kto wie, że w Osaka wymyślono zupki instant, dlatego też niedawno powstało tam jedno z najdziwniejszych muzeów na świecie, poświęcone zupkom instant zwanym Cup Noodles. Na pomysł produkcji ekspresowych zupek wpadł Ando Momofuku w roku 1958, urodzony na Tajwanie założyciel korporacji Nissin z siedzibą główną w Osace.

Na uwagę zasługują także najbardziej znane dzielnice w mieście, m.in. Shinsaibashi, elegancka dzielnica ekskluzywnych kawiarń, herbaciarń z gejszami, domów towarowych, butików, drogerii, sklepów z kimonami, porcelaną, biżuterią i lokalnymi produktami rzemieślniczymi. Słynie także z najlepszych w całym kraju hoteli miłości.

Kolejna to Amerikamura, założona na początku lat 70. XX wieku dzielnica propagująca amerykańską kulturę. Na jej obszarze działa około 3 tysięcy amerykańskich butików, sklepów muzycznych, sklepów z zabawkami, dyskotek, kin i nocnych lokali. To enklawa wyzwolonej młodzieży japońskiej buntującej się przeciwko uniformizacji życia społecznego i źródłem narodzin wielu japońskich subkultur młodzieżowych.

Yoroppamura, niewielka dzielnica ze sklepami i restauracjami w europejskim stylu. Tsuruhashi, największa w Japonii dzielnica zamieszkała przez Koreańczyków z bazarami, restauracjami i sklepami oferującymi produkty w koreańskim stylu.

Nipponbashi i Den Den Town, jedno z największych w kraju skupisk domów towarowych i sklepów oferujących produkty elektrotechniczne i maszynowe i jedno z największych w kraju ośrodków sprzedaży komiksów, filmów i gier komputerowych manga.

A co my wiemy o Osaka po tym godzinnym spacerze i kilku godzinach spędzonych w podziemnym mieście Osaka, w tutejszych pociągach, metrze, dworcach, tunelach, ruchomych i zwykłych schodach ? Warto było tu przyjeżdżać na kilka godzin? Chyba nie.

Nawet zapowiedziana kolacja z wołowiną Kobe okazała się wołowiną z Saga w koreańskiej dzielnicy Osaka. Mam jedynie poczucie straconego czasu. Moja Osaka to głównie zmęczenie i ból głowy. Ot co! 


J.16.10.2016






























































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.