Przejdź do głównej zawartości

JAPONIA. epilog cz.1

Do Japonii pojechałam z przeświadczeniem, że to kraj super nowoczesnych technologii, najszybszych na świecie pociągów, pięknych ogrodów, zielonej herbaty, sushi, mnogości barwnych kimon, wyszukanej architektury, życzliwości, ciągłej pracy i nieprzewidywalnej natury. 

Japonia wydawała się też bardzo popularnym celem podróży ludzi z całego świata, a jednak na miejscu okazuje się, że nie ma tu zbyt wielu przyjezdnych. Czy 126 mln Japończyków mogło przysłonić obcokrajowców? Chyba jest nas tam zwyczajnie mało, bo nawet w miejscach typowo turystycznych zawsze przeważali Japończycy. A jakie jeszcze obserwacje po tych 23 dni może poczynić prosty turysta ? Na początek ulica i transport, bo to mocno przykuło moją uwagę od pierwszych godzin w tym kraju i każde w inny sposób. 

Ulica japońska i praktycznie wszystkie miejsca ludzkich skupisk nie są tak barwne i tradycyjne jak pokazują to filmy czy wydawnictwa o tym kraju, a kimono nie jest tutejszą codziennością. Dziś ubierane są na specjalne okazje, głównie na czas wizyt w świątyniach czy podczas ceremonii zaślubin. Kimono dosłownie znaczy coś do noszenia na sobie, ale z czasem określenie to zaczęto przypisywać konkretnemu ubiorowi.

Ten prosty krój w kształcie litery T, przypominający szlafrok ma jeden rozmiar, który pozwala dopasować go do figury i wzrostu, dzięki licznym zaszewkom i fałdom materiału. Niestety, Ci o nietypowych rozmiarach jak np. zawodnicy sumo, muszą zlecać uszycie kimona na własny koszt, co nie należy do tanich usług. Całość uzupełnia obi szeroki, trzymetrowy pas, wiązany na plecach.

Tradycyjne, jedwabne kimona szyte są ręcznie z jednej beli materiału. Do farbowania używa się substancji sporządzonych z pasty ryżowej lub maluje ręcznie. Wzory mogą być pojedyncze lub wielokrotnie powtarzane.

Oryginalne kimono jest bardzo drogie. Cena kobiecego może przekroczyć 10 tysięcy dolarów, zaś kompletny strój, składający się z kimona, bielizny, obi, skarpet, sandałów i dodatków, może kosztować ponad 20 tysięcy dolarów. Na szczęście w Japonii jest wiele sklepów, gdzie można tanio kupić używane kimona i akcesoria z nim związane, ceny bawełnianych zaczynają się już od 10 dolarów. Męskie kimona mają wyraźnie stonowane barwy i stały kształt, a kolor, tkanina i ilość herbów rodowych świadczy o uroczystości, z okazji której zostało ubrane.

Na japońskiej ulicy kimon jak na lekarstwo, dominują czernie, szarości, biel, kolory ziemi i jakość made in China. Wyraźnie lubiana odzież sportowa i szkolne mundurki dopełniają kolorytu japońskiej ulicy. Mężczyźni kochają garnitury, białe koszule, a większość przedstawicieli obu płci ma na sobie ubrania i obuwie przynajmniej rozmiar większy niż wynika to z ich sylwetki. W tych zbyt dużych ubraniach i człapiących, mocno zużytych czarno-szarych butach, szczególnie kobiety, wyglądają wyjątkowo niechlujnie i mało atrakcyjnie. Czasem pojawia się barwny ptak czy wyjątkowo elegancka postać, ale to Ci próbujący podkreślić swoją indywidualność lub z wyraźnie zasobnym portfelem.

Przeciętny mężczyzna to w dzień biała koszula, garnitur i praca w biurze, a nocą karaoke, granie na automatach i inne zwariowane, nierzadko dziecinne, męskie rozrywki. To też Japonia. Pamiętam miejsca, kiedy na ulicy czy w restauracji byli pijani white collar workers. Uśmiechnięci, wyluzowani, trzymający kumpli pod pachy, niezdarnie zataczający się i nawet wystarczająco pewni siebie, aby spoglądać na te wyróżniające się urodą kobiety. 

Chwilami miałam wrażenie, że statystycznemu Japończykowi nie zależy na wyglądzie, a na tym co trzyma w ręku, bo jego iPad aktywność jest zaskakująco intensywna. Nie ma znaczenia miejsce i czas. Prawie każdy Japończyk trzyma w ręku najnowszy model urządzenia i chłonie wszystko co zobaczy na ekranie, biega po tym wirtualnym świecie i praktycznie nie odrywa wzroku od ekranu..coś pisze, gra, przegląda media społecznościowe itp. Świat zewnętrzny jakby nie istniał. Ten rodzaj aktywności zawiesza jedynie na czas snu, jaki chętnie łapie w każdej pozycji i miejscu. Starsze pokolenie tylko czasem wyciągnie z kieszeni telefon z klapką, a i potrafi przejechać wiele stacji nie używając go wcale. 

Japończycy unikają kontaktu fizycznego, nie podają ręki, nie całują w policzek i nie obejmują kogokolwiek. Wszystko załatwia ukłon, im głębszy, tym większy szacunek dla drugiej strony. Byłam więc zaskoczona, kiedy jeden z menadżerów hotelu w Ebinokogen podał nam rękę na pożegnanie, nisko się przy tym kłaniając. Jedynie w Tokio spotkałam młodych ludzi, którzy łamią te zwyczaje i trzymają się za rękę, ale dodatkowych czułości wciąż otwarcie nie okazują. Starsze pokolenie nie dopuszcza nawet takich zachowań chyba, że druga osoba wymaga szczególnej pomocy przez podanie jej ręki.

Dla starszego pokolenia także indywidualizm to obce pojęcie, człowiek wyróżniający się z tłumu, nonkonformista jest czymś złym. Dla nich nie istnieje ja, liczy się siła i solidarność grupy, co pomogło Japonii odnieść powojenny sukces gospodarczy. Pokolenie dzisiejszych 20 latków jest już inne. Rzadko korzystają z ukłonu w relacjach z innymi, bardziej hałaśliwi, a wielu mocno stawia na swoją indywidualność i wyróżnia się w tłumie stylem ubierania i zachowania właśnie, nie poddaje się społecznej presji i żyje w zgodzie z własnymi zasadami.

Większość uwielbia komiksowo-bajkowych bohaterów, a ich podobiznami dekorują torebki, telefony czy plecaki. Nie trzeba się mocno starać, aby trafić na przypięte do nich pęki zawieszek, bo przyciągały uwagę bardziej niż przedmioty, którym miały dodać szczególnego uroku. Moje zdziwienie budził fakt, że wielbiciele zawieszek nie mieli górnej granicy wieku i płci. To jakby wiodący motyw strojenia siebie, dość infantylny, ale niemal powszechny. To jakby masowa, japońska biżuteria. Zamiast naszyjników, pierścionków... zawieszka z misiem czy innym bohaterem tutejszego wirtualnego świata. 

Imponuje cała infrastruktura transportowa Japonii dająca możliwość szybkiego i komfortowego podróżowania tak pociągiem, tramwajem, autobusem czy metrem. Większość Japończyków jeszcze do drugiej połowy dziewiętnastego wieku podróżowała pieszo. Pierwsza trasa kolejowa została zbudowana pomiędzy Tokio i Jokohama w 1872 roku. Kolej jest tu głównym środkiem transportu pasażerskiego, szczególnie wykorzystywana dla masowego i szybkiego przemieszczania się pomiędzy głównymi miastami czy transportu podmiejskiego w obszarach metropolitalnych.

Niestety, przejazdy kolejowe nie należą do najtańszych. Wielokrotnie jeździliśmy bardzo drogimi, superszybkimi pociągami Shinkansen, expresami czy kolejami lokalnymi dzięki nieograniczonej ilości przejazdów jakie gwarantował nam wykupiony w Europie Japan Rail Pass czyli korzystny cenowo, najlepszy i najszybszy dla turysty sposób podróżowania po Japonii.

Japońska spółka kolejowa, która była własnością państwa do 1987 r obejmuje swą siecią większą części Japonii. Oprócz tego istnieje sieć połączeń obsługiwanych przez mniejsze, prywatne spółki kolejowe, samorządy regionalne czy firmy finansowane jednocześnie przez samorządy terytorialne i firmy prywatne. Razem tworzą sieć 27,182 km torów i wspaniale współgrają tworząc bardzo sprawny system połączeń w całym kraju. Wszystkie wykorzystują tabor od bardzo nowoczesnego do mocno wysłużonego, ale w całości wyjątkowo przyjazny i funkcjonalny. Przy tej nowoczesności, w służbie transportu wciąż pozostaje drewniana pieczątka i długopis jakich używają pracownicy z obsługi przy rezerwacji czy sprawdzaniu biletów. Na małych, lokalnych stacyjkach koszyczek wiklinowy, do którego pracownik przyjmuje zapłatę za przejazd lub prosi o wrzucanie wykorzystanych biletów budził moje największe zdziwienie. 

Shinkansen należy do najbezpieczniejszych pociągów świata. Historycznie jego nazwa oznacza nową główną linię, która na odcinku 515 km, szybkim pociągiem Tokaido, połączyła Tokio z Osaką przed olimpiadą w 1964 roku. Co powoduje, że są najbezpieczniejszym środkiem transportu w dziejach komunikacji ?

Obecnie łączna długość wszystkich linii pociągów Shinkansen to 2664 km, co daje Japonii trzecie miejsce po Chinach i Hiszpanii. Na trasach Shinkansen nie pojawiają się tradycyjne pociągi. Co więcej, ich tory nie przecinają się z żadną inną linią, biegną tunelami i wiaduktami. Ich maksymalna prędkość zależy od odcinka trasy. W ubiegłym roku padł rekord prędkości 603 km /h.

Praktycznie większość z nich może rozwijać prędkości powyżej 300/h, ale z uwagi na zapewnienie odpowiedniego poziomu ciszy i bezpieczeństwa oraz na wypadek trzęsień ziemi nie wykorzystują maksimum możliwości. Już w 1992 r. wprowadzono system natychmiastowego wykrywania i powiadamiania o trzęsieniach ziemi co umożliwia natychmiastowe ich zatrzymanie. Jest systemem o najwyższym stopniu zautomatyzowania i zapewnienia bezpieczeństwa, co w połączeniu z regularnymi i skrupulatnymi przeglądami technicznymi sprawia, że Shinkansen ma najwyższy na świecie poziom bezpieczeństwa podróży.

Zakładane, możliwe opóźnienie tego pociągu to około… 6 sekund. Z powodu licznych tu trzęsień ziemi i tajfunów, rzeczywiste średnie opóźnienie jest nieco większe, ale zazwyczaj nie przekracza 40 sekund w ciągu roku. Tylko raz miało miejsce wykolejenie się składu, ale nikt nie zginął co pokazuje, jak bardzo system kolei Shinkansen jest innowacyjny, skuteczny, niezawodny i zorientowany na bezpieczeństwo. 

Co więcej. Pociągi Shinkansen są wzorowo czyste, a komfortu dodaje też fakt, że są świetnie skoordynowane ze zwykłymi pociągami oraz z koleją miejską. JR, to nie nasze PKP i pociągi na jednej trasie nie jeżdżą trzy razy dziennie, tylko co chwilę. Przesiadki nie są zazwyczaj dłuższe niż 10-20 minut, więc nawet jeśli nie zdążymy na pociąg, na kolejny nie trzeba długo czekać. Problem powstaje jeżeli ucieka nam pociąg z rezerwacją miejsca. Zwyczajna strata.

Jak w każdym miejscu w Japonii, również w pociągach obowiązuje kodeks zachowań. W wagonach nie wolno palić, ale np. w pociągach Shinkansen są specjalne kabiny do palenia. Nie należy rozmawiać przez telefony komórkowe. W zwykłych i miejskich pociągach są strefy, w których trzeba je całkowicie wyłączyć. Shinkansen ma osobne kabiny do rozmów telefonicznych, ale też do przebrania się, przewinięcia dziecka itd. Co ciekawe, w żadnym środku tutejszego transportu nie trzeba było walczyć z nieprzyjemnymi zapachami współpasażerów bez względu na temperaturę powietrza czy nadmiar zapachu perfum. Czystość, skromność, dyscyplina pasażerów mile zaskakuje i budzi mój podziw.

W pociągu nie wolno hałasować, źle widziane jest dmuchanie nosa. W Shinkansen można jeść i pić w przeciwieństwie do zwykłych pociągów i zakupić alkohol, kawę, kanapkę itp. Do pociągu, który na stacji stoi zwykle minutę nie ma problemu z dostaniem się do środka. Pasażerowie stoją w wyznaczonych strefach jeden za drugim i bez zbędnych przepychanek sprawnie i szybko zajmują miejsca w przedziałach. I o dziwo minuta wystarcza, aby jedni wysiedli, a inni wsiedli bez kłopotu i zbędnej zwłoki.

Zaskoczeniem dla nas było też, że w składach miejskich można trafić na wagon tylko dla kobiet. Zakaz wstępu, do takich wagonów, dla mężczyzn obowiązuje najczęściej w czasie porannego i popołudniowego tłoku. To sposób na ochronę kobiety przed męska natarczywością czy molestowaniem, której Japonki z uwagi na swoją nieśmiałość nie umieją się przeciwstawić.

Czasem odnosiłam wrażenie, że w Japonii panuje przerost zatrudnienia. Na kolei, kilku pracowników nadzoruje bramki, kilku udziela informacji, a w godzinach szczytu na niektórych ruchliwych dworcach dodatkowe osoby kierują ruchem pasażerów. Pilnują, by wychodzący szli po jednej, a wchodzący po drugiej stronie przejść i by nawzajem na siebie nie wpadali. Na peronach zaś obsługa w białych rękawiczkach pomaga wsiadać i w razie konieczności dopchnie pasażerów do środka kolejki miejskiej.


Pociągi są bardzo dokładnie sprzątane na przystanku końcowym i początkowym. W tym czasie nie można wejść do środka, należy zaczekać, aż ekipa sprzątająca skończy i zaprosi do zajęcia miejsca. Podobnie na ulicach, gdzie każde miejsce oznaczone i wydzielone na czas remontu czy budowy jest zabezpieczone dodatkowymi pracownikami kierującymi ruchem na tym wydzielonym odcinku.

Cała japońska kolej słynie z punktualności, spóźnienia w skali roku wynoszą co najwyżej kilka minut. Jeśli pociąg ma opóźnienia, obsługa przeprasza za powstałe niedogodności. Nam zdążyły się tylko dwukrotne minutowe opóźnienia. Przy tak wielkim obciążeniu ruchu, jaki mieliśmy możliwość obserwować, te zdarzające się minimalne opóźnienia pozwalają na sprawne skomunikowanie superszybkich pociągów ze zwykłymi składami oraz koleją miejską czy autobusami. System działa i zachwyca sprawnością.

Oprócz ruchu kolejowego Japonia ma 98 portów lotniczych oraz 1,2 mln km utwardzanych dróg przystosowanych do ruchu lewostronnego. Istnieje sieć szybkich płatnych dróg łączących największe miasta, które są obsługiwane przez prywatne przedsiębiorstwa zbierające opłaty za przejazd autostradami, tunelami i drogami szybkiego ruchu. Niestety, też nie tanie. Także przejazdy przez imponujące mosty zawieszone między wyspami podlegają lokalnym opłatom. 

Po japońskich drogach jeździ mnóstwo samochodów, a większość z nich ma kolor biały lub szary i wszystkie bardzo czyste bez względu na pogodę. Według wierzeń Japończyków biel ma chronić kierowcę przed złymi duchami.

W poruszaniu po Japonii praktycznie nie ma ograniczeń. Dojedziesz do najmniejszej miejscowości, a czas dojazdu zależy tylko od środka transportu jaki wybierzesz. Połączenia komunikacyjne są bardzo dobrze rozwinięte, dlatego w metropoliach wielu mieszkańców nie posiada samochodu. Obowiązuje całkowity zakaz jazdy po spożyciu alkoholu i nic dziwnego, bo Japończyk po wypiciu jednego piwa czy kieliszka sake wygląda jakby wypił przynajmniej skrzynkę.

Typowe ograniczenia prędkości na drogach ekspresowych od 80 do 100 km na godzinę, w miastach 30-40 km/h. Trasy rowerowe, jakie przyszło nam tu przejechać, też miały wyraźne oznaczenia max. prędkości dla rowerów i inne rozwiązania ułatwiające poruszanie się na dwóch kołkach, a wiele tras było wręcz bezkolizyjnych z innymi użytkownikami drogi. Rower w przeciwieństwie do samochodu ma chyba każdy Japończyk i aby skorzystać z pociągu wskakuje na rower, który czeka przy stacji do jego powrotu. 

I cały ten sprawny system transportu dotyczy kraju, gdzie 90% powierzchni stanowią góry wysokie i wyżyny, a jego wyspiarski charakter też nie ułatwia poruszania się po kraju. Każdy metr ziemi wymaga tu ogromnych nakładów finansowych i pracy, aby z tej symbiozy z kapryśną i czasem okrutną naturą mieć jak najwięcej korzyści. Ot Japonia! Po pierwsze funkcjonalność i bezpieczeństwo. cdn.

J.28.10.2016









































































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polskie ślady w WIEDNIU, cz.2

Dziś wyruszamy m.in śladami Jana Franciszka Kulczyckiego w przekonaniu, że mniej Wiedeńczyków pamięta kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa nad Turkami niż pije kawę, bo jak głosi popularne ponoć w Wiedniu powiedzenie koniec świata poznacie po tym, że w Wiedniu zamkną kawiarnie. Postanawiamy więc iść tropem naszego rodaka, który odegrał niebagatelną rolę tak w bitwie z wojskami wezyra Kara Mustafy jak i w rozpowszechnieniu picia kawy w Wiedniu, a tym samym w całej Europie.

Polskie ślady w WIEDNIU, cz. 1

Już nie liczę ile razy mijałam tablicę drogową z napisem Wiedeń, ale wiem, że każdy mój pobyt w tym mieście daje mi mnóstwo radości i okazji do łączenia przyjemnego z pożytecznym. Stolica Austrii jest bardzo dobrze opisana w przewodnikach i wyjątkowo przyjazna dla zwiedzających. Sama wielokrotnie z nich korzystałam, aby dotrzeć do kolejnych miejsc, które pozwalają wciąż na nowo odkrywać to magiczne miasto. 

Detoks w POKRZYWNEJ.

To moja szósta wyprawa w głąb siebie. Po czterech latach przerwy w zmaganiach z samą sobą, marzyłam o wyciszeniu, relaksie i lepszym samopoczuciu fizycznym. Za oknem piękne słońce, a w głowie narastająca od wielu miesięcy motywacja do zmierzenia się z totalnym detoksem ciała i umysłu. Totalny, bo to będzie naście dni bez jedzenia i z dużą dawką fizycznej aktywności w bliskości z naturą i wśród ludzi o podobnych tęsknotach.